sobota, 29 marca 2014

Dwa miesiące

   Zacznę od tego, że przyjrzałam się blogowi, i... wszystko kręci się wokół karmienia! Niedługo będę musiała zmienić tytuł na "Walka o cyca - hist(e)oria prawdziwa" ;)
   A tak na serio, faktycznie większość moich rozmyślań tutaj, skupia się wokół tego tematu, ale moje Dzieciątko to też wiele, wiele radości i całkiem nie-mlecznych spraw :) Dlatego o tym co u nas na przełomie drugiego miesiąca jego życia.


   Ignaś waży ok. 3,7 kg (zaktualizuje jak zważymy), jego wzrost wynosi ok. 54 cm! Na dzień dzisiejszy jada po 70-90 ml w 6-7 porcjach na dobę. Cały czas korzystamy z Calmy. Głównym jego pożywieniem (niestety) jest mleko NanPro1 plus troszkę z piersi. Nadal odciągam niewiele pokarmu, ok. 20-30 ml. Codziennie przystawiam go kilka razy, minimum raz dziennie udaje mu się pociągnąć po 10-15 min. z każdej piersi. Zdarza się że w ciągu doby przyssie się tak nawet dwa razy! ;) Mały Człowiek "jedzie" już na wielorazówkach (tak, tak!), zapiętych na najmniejszy rozmiar. Jest nam i jemu z tym całkiem dobrze. Nawet mój mąż, który był sceptycznie do nich nastawiony jest bardzo zadowolony. Nie używamy przy nich kremu do pupy. Ale o pieluszkach za jakiś czas osobny post będzie. 
   Ignacjo, potrafi trzymać główkę podniesioną leżąc na brzuch przez ponad 30 sek. Zdarza się, że obraca głową za dźwiękiem grzechotki, leżąc na plecach. Śmieje się w szyderczy sposób :> Mam wrażenie, że czasami patrzy nam w oczy, ale może to tylko takie wrażenie... Z gier i zabaw to na razie tyle;)
   Czytanie i śpiewanie, działa na niego uspokajająca. Tak samo jak noszenie na rękach, Mały Terrorysta czasami to wykorzystuje, i oczywiście - smoczuś zwany "nioniem".
   Zdarzają się noce, kiedy Ignaśka męczą jeszcze uporczywe kolki, zwalczamy je sprawdzonymi sposobami. Pojawiły się ślady trądziku niemowlęcego. Poza tym wszystko dobrze, czekamy na wyniki morfologi i rozstrzygnie się czy musi dalej przyjmować kwas foliowy i żelazo.

poniedziałek, 24 marca 2014

Karmienie - ósmy tydzień walki

   Kolejne dni mlecznej batalii mijają. Ignaś który wagą przekroczył 3,5 kg jada już regularnie porcje po 90 ml. Od prawie dwóch tygodni udaje mu się przyssać do piersi dwa razy na dobę, średnio po 10-15 minut z każdej piersi. Próby podejmujemy mniej więcej godzinę - dwie po posiłku, wtedy nie jest tak bardzo nerwowy i łatwiej idzie. Najczęściej przystawiam go w pozycji krzyżowej lub na leżąco, co faktycznie jest bardzo wygodne;) 


   Od prawie tygodnia używam laktatora Medeli Lactiny Plus, spodziewałam się, że pomoże mi rozkręcić laktację i w ciągu kilku dni zauważę dużą zmianę. I co? Zmiana jest, ale słowo "duża" to przesada. Odciągam ok. 20-25 ml, czyli wróciłam do pojemności od której zaczynałam, a która w ostatnim czasie zmniejszyła się do 12-15 ml. Być może w kolejnym tygodniu podniesie się jeszcze o te 10-15 ml.

   Ignaś poza moją skromną ilością mleka przyjętego z piersi i odciągniętego, dalej dostaje mleko początkowe Nan Pro 1. Co drugi dzień dodajemy do niego wzmacniacz pokarmu i kwas foliowy, a codziennie dostaje witaminę D i żelazo. Nadal jest karmiony wyłącznie smoczkiem Medela Calma, ale w dalszym ciągu ma problemy ze złapaniem smoczka, czasami zajmuje to nawet 5-10 minut.

   Niestety, od weekendu Mały jest bardzo niespokojny, w sobotę budził się w nocy i nad ranem, płakał i jęczał. Już w niedzielę było tak przez cały dzień, dzisiaj jest niewiele lepiej. Początkowo zrzucałam winę na kolki, trochę też wymiotuje, ale żaden ze znanych mi sposobów nie pomaga. Ani masaż, termoforek, Espumisan, układanie na brzuszku. (Herbatkę koperkową odstawiłam bo nie chciał jej pić i wymiotował.) Później zaczęłam się zastanawiać czy nie reaguje tak na moje mleko, a może na jakieś leki? Czasami pomaga kiedy dostanie dodatkową porcję mleka. Ale nawet smoczek pomaga tylko na chwilkę, tak samo noszenie. Tym samym, Ignasiek, przesypia coraz mniej czasu w ciągu dnia. Nie wiem, co stoi za tym marudnym humorem, ale być może to chwilowy kryzys który niebawem sam minie.

czwartek, 20 marca 2014

Wiosennie - wyniki Candy

   Z czym mi się kojarzy wiosna? A no z moimi urodzinami;) Dokładnie dzisiaj obchodzę 25. rocznicę, ale w tym roku wiosna, a właściwie przedwiośnie kojarzy mi się z planowaną datą porodu, która tak naprawdę wypadła zimą.
   Dzięki tej pięknej pogodzie, nie będziemy musieli czekać na długie spacery i przesiadywanie na świeżym powietrzu z Ignaśkiem.



Z mlecznego frontu:
   Ignaś w dalszym ciągu , już od 10 dni, codziennie ssie. Bywa bardzo różnie, wczoraj 5 minut, dzisiaj 50! Wydaje mi się, że kiedy jest to długi czas, on nie ssie aktywnie, tylko ciućka, ale na tym etapie i to mnie zadowala. Zwiększyły się porcje które zjada jednorazowo, z 60 ml na 75-90 ml. Ilość mleka które odciągam... maleje:-/ Już jest 12-15 ml, od kilku dni nie miałam nawet 20 ml. Od wczoraj korzystam z wypożyczonego laktatora Medela Electric Plus, o którym mi pisałyście. Kto wie, może za kilka dni będzie znacznie lepiej...
   Dziękuję Kochane, za komentarze, porady i wsparcie. Są dla mnie bardzo cenne! Choć nie mam niekiedy czasu odpisać, czytaj je z uwagą. Na tę chwilę nie rezygnuję z dalszej walki, do końca miesiąca to pewne, że będę próbować. Potem samo wyjdzie czy coś się zmienia czy stanęło.

   Na koniec przyjemności, dziękuję za udział w zabawie! ;) Drogę losowania nagroda poleci do autora komentarza nr 6! Pod tym komentarzem podpisała się Wiola Ch., gratuluję! Odezwij się Wiolu na mojego maila makolowo@gmail.com, a ja Ci wyślę wybraną przez Ciebie pracę:)

poniedziałek, 17 marca 2014

Termin narodzin a karmienie

   Godzina "zero" wybiła, nasz Wcześniaczek ma już sześć tygodni. Początkowo to miała być data do której będę walczyć o karmienie piersią. Za Waszą namową postanowiłam wydłużyć okres przestawiania, i jak na razie nie przestaję, ale nie wiem jak długo jeszcze damy radę. 


   Na dzień dzisiejszy jedynym progresem jest fakt, że codziennie od 5 dni jest jedna udana próba przystawienia w ciągu doby. Pozostałe próby kończą się fiaskiem, jest albo za bardzo głody, nerwowy, zbyt zaspany, albo po prostu nie i kropka. W dalszym ciągu problem leży w chwyceniu piersi, jak dobrze złapie zaczyna ssać i zwykle kończy po 10-25 minutach.
   Ilość mleka którą odciągam nie zmienia się, cały czas wynosi ok. 20 ml, zdarza się 15 ml (w sumie z obu piersi). Próbowałam odciągać częściej, rzadziej, dłużej, po kąpieli, nic z tych rzeczy nie  przynosi skutku.
   Ignacy mając sześć tygodni wypija dobowo ok. 6-7 porcji po 60 ml, dostaje głównie MM bo mojego pokarmu starcza na ok. 2 - 2,5 porcji.
   Dodatkowo od kilku dni dostaje herbatkę koperkową z powodu męczącego brzuszka. Podaję ok. 2 porcji po 40 ml, położna powiedziała, żeby w sumie nie dopajać więcej niż 100 ml na dobę.
   Szczerzę przyznaję, że jestem już skrajnie zmęczona tą sytuacją. Coraz bardziej mam wrażenie, że to kompletnie bez różnicy czy Ignaś je z piersi czy z butelki, czy mój pokarm czy MM. Cały czas jestem cholernie niewyspana, dzięki czemu dopada mnie przeziębienie z którym walczę lekami homeopatycznymi. Zastanawiam się czy to wszystko jest warte walki... Moje wykończenie, zdezorientowanie, a jak jeszcze dojdzie przeziębienie z przemęczenia, to tylko będziemy z Ignasiem ofiarami tej walki... Z drugiej strony, miałabym do siebie ogromny żal, że zbyt wcześnie przerwałam tą walkę...

sobota, 15 marca 2014

Matka - 6 tygodni po porodzie

   Dokładnie dzisiaj miałby się urodzić Ignasiek, równe 9 miesięcy po naszym ślubie i trzy przed pierwszą rocznicą;) Ale tak się nie stanie a dla mnie to dzień w którym teoretycznie kończę połóg. Jak się zmieniło moje ciało w trakcie ciąży, jak wraca do siebie teraz? A no tak:

I znowu wyglądam jak gimnazjalistka, a za 5 dni kończę ćwierć wieku! ;)

  • W czasie ciąży, trwającej u mnie 34 tygodni, przytyłam 8 kg, z czego został mi jeszcze jeden kilogram do wagi początkowej.
  • Mój brzuch rozciągnął się do ok. 105 cm, a dzisiaj w tym samym miejscu mam 20 cm mniej.
  • Włosy i paznokcie stały się zauważalnie mocniejsze i ładniejsze.
  • Skóra w trakcie ciąży była bardziej sucha niż wcześniej.
  • Pojawił się tylko jeden rozstęp, w miejscu dziurki po kolczyku w pępku.
  • Moje stopy nie zwiększyły rozmiaru ;) Za to biust, o jeden.
  • Kondycja fizyczna pozostała bez zmian po ciąży, już nie mogę się doczekać kiedy będę mogła iść na basen, rower, fitness... 
  • W trakcie porodu zyskałam pamiątkową bliznę:)
   Po wizycie kontrolnej u prowadzącego, wiem, że za jakieś 2 tygodnie będę mogła zacząć ćwiczyć, nawet mięśnie brzucha. Koniec z celibatem, ale gdybym planowała kolejną ciążę to najwcześniej za rok, no raczej... ;)
   Pewnie gdyby moja ciąża trwała jeszcze te sześć tygodni, zyskałabym więcej kilogramów i obwodu. Może pojawiłyby się jakieś rozstępy albo inne zjawiska. Tak czy inaczej, sądzę, że ciąża łaskawie mnie potraktowała, za co jestem wdzięczna;)

PS. Dziękuję Kochane za wsparcie i komentarze! 

środa, 12 marca 2014

Karmienie c.d.

   W sprawie karmienia u nas wzloty i... upadki. Ale staram się nie odpuszczać z optymizmem, a zwłaszcza spokojem. Tak jak ostatnio pisałam, piątek zachwycił nas dwoma udanymi próbami przystawienia, w sobotę była jedna, od rana. Byłam pewna, że to znak, że coś się przełamało i teraz pójdzie już gładko, szybko przestawi się na pierś. Niestety, od tego czasu Ignaś już więcej nie ssał, pomimo regularnego przystawiania go. Kompletnie nie wiem dlaczego tak się dzieje. Dziwi mnie, że od kilku dni trudniej mu też załapać smoczek do buzi, choć nie było z tym już żadnego problemu. Nie panikuję i nie spinam się, wiem, że to niczego dobrego nie przysporzy. Może ma słabsze dni a to chwilowy kryzys.


   Ignacy dostaje teraz mleko ze skoczka Medela Calma. Spodziewałam się, że korzystanie z niego i nauka zajmie nam kolejne trochę czasu, a tu, ku naszemu zaskoczeniu, Mały ciągnął od razu dobrze. Faktycznie, ze smoczka nie leci dopóki on nie zassie. Miałam wrażenie, że naprawdę pomogło mu to "ogarnąć cyca", ale to załamanie od soboty kompletnie mnie zagięło i nic już z tego nie rozumiem.

   Bardzo mnie dziwi ten nagły regres, nie mam pojęcia dlaczego tak się dzieje... Czy to może być ten skok rozwojowy, który w jego przypadku tak dziwnie zadziałał?

   Zamierzam dalej próbować i przystawiać go te kilka razy dziennie, mam nadzieję, że lada dzień wszystko wróci do poprzedniego stanu. Ignaś ważył dwa dni temu już 3,25 kg, więc już za moment powinien nastąpić wyraźny postęp.

Aktualizacja: Pociągnął! Dwadzieścia pięć minut z lewej! :D

   PS. Obraz, o który ostatnio pytała keepthemoments, jest autorstwa mojego taty, absolwenta wydziału malarstwa na łódzkiej ASP. To on wisi nad łóżeczkiem Ignasia;)


niedziela, 9 marca 2014

Optymiści

   Idzie lepsze;) Optymizm którym ostatnio powiało, na dobre dał mi się we znaki. Wreszcie odpuściłam spięciom o laktację, teraz trzymam się nastawienia, że spokojna ja to jedyna szansa na wygraną w tej walce. Być może to sprawa wiosny i przepięknej pogody, a może po prostu końcówki połogu i unormowania się hormonów. Nie ważne co, ważne, że podziałało ;)


   Ignaś powoli załapuje, choć bywa to jeszcze kwestią przypadku. Średnio raz na dwa dni udaje mu się zassać do piersi, to raz na około osiem prób. Jednak dostrzegam postęp! W piątek pociągnął dwa razy w ciągu dni! Do tego było z obu piersi, w sumie 30 minut;) Sobota nie uraczyła nas sukcesem, ale dzisiaj też mu się raz udało.
   Trzymam się z wszystkich sił tego optymizmu i nie zamierzam mu odpuścić! Czuję, że wygram! ;)




piątek, 7 marca 2014

Rana po cesarce

   Sprawa mojej rany po zabiegu przebiegała łagodnie i bezproblemowo. Całe szczęście. Dla tych którzy się niepokoją albo zastanawiają nad pielęgnacją, opiszę jak to wyglądało u mnie.
   Jeszcze przed samym cięciem skóra na brzuchu w okolicach cięcia, została odkażona jakimś pomarańczowym płynem, ten kolor zmył się dopiero po kilku dniach. Samo cięcie ma szerokość ok. 15-17 cm, założono mi szwy rozpuszczalne, co oszczędziło mi kolejnej wizyty w celu zdjęcia ich. Kiedyś słyszałam opinie, że po tych szwach zostają brzydsze blizny, ale nigdy nie miałam zakładanych innych, więc nie mam porównania. Jedyny zabieg który został na nich przeprowadzony, to ucięcie pętelek w dniu wypisu ze szpitala.
   W szpitalu, po porodzie, położne psikały mi ją Octaniseptem. Kupiłam małą butelkę również do domu. Zgodnie z zaleceniem lekarza prowadzącego codziennie wykonywałam pielęgnację: dwa razy dziennie przemyć ranę wodą utlenioną, leciutko osuszyć, popsikać Octaniseptem. Starałam się jak najczęściej wystawiać ranę na wietrzenie. Oczywiście, zakładanie obcisłych ubrań i tak przysporzyłoby mi nieziemski ból, ale starłam się nosić przez jakiś czas getry poniżej rany albo zakładać sukienki i tuniki. W okresie kiedy rana się goiła nosiłam jeszcze siateczkowe majtki poporodowe, mają one bardzo niski stan więc nie było z nimi problemu. 


   Przydatnym i podpatrzonym przez mnie patentem, było mocowanie cienkiej wkładki higienicznej do wewnętrznej strony majtek/getrów/rajstop. Dzięki temu gojącej się ranie zapewniałam czyste warunki. Jasne, starałam się unikać noszenia takich przylegających ubrań, ale jak wiecie jeździłam w tym okresie do szpitala, odwiedzać Ignaśka i musiałam w te zimne dni porządnie się ubrać.
   Sama blizna na jest czerwona i twardawa(uczucie wałeczka pod skórą o średnicy ok. 0,5) do tej pory. O ile tuż po porodzie cały brzuch był odrętwiały i minęło to po kilku dniach, o tyle okolice blizny, ok. 3-4 cm w górę i w dół, dalej są takie odrętwiałe. To dziwne uczucie, ale nie sprawia dyskomfortu.
   Przez pierwszych kilka dni po porodzie, miałam wrażenie, że szwy na pewno zaraz mi się zerwą, więc z bólu oraz przez to odczucie chodziłam ponad tydzień zgrabiona. Z każdym dniem coraz bardziej prostowałam kręgosłup, ale nie nastąpiło to od razu. Kiedy minął "garbaty" okres, blizna nie odzywała się z wyjątkiem kiedy zaczynałam być bardziej aktywna, czyt. wyjście na spacer, wejście po schodach, podźwigniecie czegoś. Wtedy ból wracał, ale wystarczyło położyć się, odpocząć i mijał.
   Na pierwszej wizycie patronażowej, położna obejrzała mi bliznę. Mniej więcej wtedy już była wygojona i sucha, nie trzeba było już jej dezynfekować. Zapytałam ją kiedy będę mogła zacząć używać maści na blizny, odpowiedziała, żeby odczekać tydzień od momentu kiedy jest już zagojona "na sucho". Dlaczego tydzień? Bo maść mogłaby rozpuścić szwy... 


   Maść której używam to Contractubex, kosztowała w aptece ok. 35 zł. To przeźroczysty żel, o łagodnym zapachu lekko cebulastym (tak, tak! ;) w składzie jest ekstrakt z cebuli), nieco wolno zasychający, nie brudzi ubrań, ściera się o ubranie trochę jak żelowa maseczka (pozostawia wiórki). Zalecane jest smarowanie kilka razy dziennie, ale ponieważ długo zasycha, jest to mało wygodne i w rezultacie smaruję tylko na noc.
   Ponieważ w trakcie ciąży pojawił mi się na brzuchu jeden rozstęp, w okolicy dziurki po kolczyku w pępku, najpierw zaczęłam go smarować. Faktycznie, po tych mniej więcej 2 tygodniach jest mniej widoczny.

wtorek, 4 marca 2014

Pierwszy miesiąc

   Dni mijają nam piorunem, coraz bardziej wdrażamy się w nowe planowanie i zwyczaje. Zapanowała pewna monotonia, jeżeli chodzi o samego Ignasia. Prawie cały czas przesypia, budzi się co ok. trzy godziny na jedzenie i zmianę pieluchy. Co drugi dzień jest kąpany, co na początku nie do końca mu się podobało, ale ostatecznie nie jest tak strasznie w tej wanience. Ja nie biorę w tym udział, to sprawa chłopaków;)
   Przed nami maraton po poradniach specjalistycznych, który rozpoczyna wizyta u okulisty, następnie w poradni Noworodka w CZMP (szpitalu w którym się urodził).
   Ignaś zjada 50-80 ml mleka na jedną porcję, ile mi się uda ściągnąć to zjada mojego pokarmu, mniej więcej wychodzi połowa dziennego spożycia lub mniej. Ciągle toczymy walkę o karmienie piersią, ale o tym już pisałam. 
   Maluch rośnie nam jak na drożdżach, wychodząc ze szpitala w 11 dobie życia ważył 2,24 kg, teraz mając prawie skończony miesiąc waży 2,94 kg. Nie mam pojęcia czy to dużo, wg. siatek centylowych dla wcześniaków to nie jest źle, zobaczymy co na to powie lekarz. W kwestii długości małego ciałka, ciężko nam go zmierzyć, ale chyba ma już ok. 50-51 cm.


   Jak widać, korzystając z pięknej pogody, zaliczyliśmy przez ostatni tydzień werandowanie. Tak jak zaleciła nam położna środowiskowa, codziennie wystawiamy go przy otwartych drzwiach balkonowych na 5 min pierwszego dnia i codziennie wydłużając to wietrzenie o kolejne 5 minut. I tak aż do pół godziny, następnego dnia wyszliśmy na pierwszy spacerek.
   Ze względu na swoje gabaryty, Ignacy korzysta chwilowo z pieluszek jednorazowych. Ale wraz z przybraniem wagi do 3,5 kg mam nadzieję szybko przerzucić się na wielorazówki! ;) Choć przyznam, że te zwyklaki są bardzo wygodne.
   Prawie codziennie dokuczają mu problemy z brzuszkiem. Lekarka pozwoliła nam się wspomagać Espumisanem w dawce 5 kropli, max. dwa razy na dobę. Oprócz tego pomaga noszenie w pionowej pozycji, poklepywanie po pleckach, układania na ramionach, układanie na brzuszku, masaż brzuszka.
   Ja, mama, czuję się po tym miesiącu kompletnie sprawna:) Blizna zagojona, zaczęłam stosowanie maści na blizny, przestała mnie boleć okolica podbrzusza po spacerach. Włosy się jeszcze mnie trzymają, są gęste i gładkie, z cerą również nie mam problemów. Zresztą, postaram się niedługo pokazać jak wyglądam;)

niedziela, 2 marca 2014

Karmienie które nas wykończy

   Odnoszę wrażenie, że nasza przygoda, a właściwie moja, z całodobowym wiszeniem na laktataorze i godzinami spędzonymi na nieudolnych próbach przystawienia już nigdy się nie skończy. Nieprzespana ani jedna noc od 4 tygodni, na żadnej młodej matce nie zrobi wrażenia. Ale to odciąganie mnie wykończy...
   Czuję się wykończona, fizycznie i emocjonalnie. Walczę w sobie, bo wiem, że nerwy i fatalny nastrój pogarszają sytuację, ale to trudne, nie dać się tym emocjom kiedy sprawy idą tak kiepsko. Ile ja bym dała, żeby ta sytuacja się wyklarowała... Bo już gorzej być nie może. 
   Opcje są dwie; Mały nauczy się jeść z piersi, nie będę musiała już podpinać się całodobowo do "traktora", nie będzie już mieszanek i przygotowywania, nie będzie butelek (albo przynajmniej nie będzie tego wszystkiego w takiej ilości jak teraz). Albo, Ignaś zostanie na butelce i MM, "nie będę musiała już podpinać się całodobowo do >traktora<", moja mała ilość pokarmu w końcu zaniknie, nie będzie nerwów, depresji, (naszego) płaczu i godzin prób przystawiania. Czyli... może być tylko lżej. Dla mnie i dla Ignasia, opcje nie są sobie równe, jedna jest zdrowsza dla Maluszka, druga może wygodniejsza (karmienie przez obojga rodziców).

  Troszkę podniosłoby mnie na duchu gdyby laktacja wzrastała, zamiast maleć. Pomimo powrotu do Medeli która skłonna była wycisnąć ze mnie więcej, nie widać wzrostu do tej wcześniejszej trzydziestki (ml). Nic nie zmienia częstsze odciąganie, sumarycznie jest tak samo.
   Tak jak pisałam w komentarzach do poprzedniego posta, gdyby mleka w piersiach było więcej, mogłabym próbować karmić z kapturkami. Ale jak powiedziała doradczyni, mleka jest mało i kiedy brodawka nie jest do końca wciśnięta do kapturka, zanim on zassie na tyle żeby mleko(pierś) wypełniło cały kapturek i później poleciało do jego buzi, on już jest zmęczony ciągnięciem, robi się nerwowy i z dalszych prób nici. Więc, próby przystawienia pozostają tylko w opcji piersi saute, a tu z kolei problem wsadzenia miękkiej brodawki do ust --> notoryczne wypluwanie i zbyt płytkie łapanie jej.
   I co tu robić? :-|

Aktualizacja: Właśnie zamówiłam Medelę Calmę, będziemy działać!