Sprawa mojej rany po zabiegu przebiegała łagodnie i bezproblemowo. Całe szczęście. Dla tych którzy się niepokoją albo zastanawiają nad pielęgnacją, opiszę jak to wyglądało u mnie.
Jeszcze przed samym cięciem skóra na brzuchu w okolicach cięcia, została odkażona jakimś pomarańczowym płynem, ten kolor zmył się dopiero po kilku dniach. Samo cięcie ma szerokość ok. 15-17 cm, założono mi szwy rozpuszczalne, co oszczędziło mi kolejnej wizyty w celu zdjęcia ich. Kiedyś słyszałam opinie, że po tych szwach zostają brzydsze blizny, ale nigdy nie miałam zakładanych innych, więc nie mam porównania. Jedyny zabieg który został na nich przeprowadzony, to ucięcie pętelek w dniu wypisu ze szpitala.
W szpitalu, po porodzie, położne psikały mi ją Octaniseptem. Kupiłam małą butelkę również do domu. Zgodnie z zaleceniem lekarza prowadzącego codziennie wykonywałam pielęgnację: dwa razy dziennie przemyć ranę wodą utlenioną, leciutko osuszyć, popsikać Octaniseptem. Starałam się jak najczęściej wystawiać ranę na wietrzenie. Oczywiście, zakładanie obcisłych ubrań i tak przysporzyłoby mi nieziemski ból, ale starłam się nosić przez jakiś czas getry poniżej rany albo zakładać sukienki i tuniki. W okresie kiedy rana się goiła nosiłam jeszcze siateczkowe majtki poporodowe, mają one bardzo niski stan więc nie było z nimi problemu.
Przydatnym i podpatrzonym przez mnie patentem, było mocowanie cienkiej wkładki higienicznej do wewnętrznej strony majtek/getrów/rajstop. Dzięki temu gojącej się ranie zapewniałam czyste warunki. Jasne, starałam się unikać noszenia takich przylegających ubrań, ale jak wiecie jeździłam w tym okresie do szpitala, odwiedzać Ignaśka i musiałam w te zimne dni porządnie się ubrać.
Sama blizna na jest czerwona i twardawa(uczucie wałeczka pod skórą o średnicy ok. 0,5) do tej pory. O ile tuż po porodzie cały brzuch był odrętwiały i minęło to po kilku dniach, o tyle okolice blizny, ok. 3-4 cm w górę i w dół, dalej są takie odrętwiałe. To dziwne uczucie, ale nie sprawia dyskomfortu.
Przez pierwszych kilka dni po porodzie, miałam wrażenie, że szwy na pewno zaraz mi się zerwą, więc z bólu oraz przez to odczucie chodziłam ponad tydzień zgrabiona. Z każdym dniem coraz bardziej prostowałam kręgosłup, ale nie nastąpiło to od razu. Kiedy minął "garbaty" okres, blizna nie odzywała się z wyjątkiem kiedy zaczynałam być bardziej aktywna, czyt. wyjście na spacer, wejście po schodach, podźwigniecie czegoś. Wtedy ból wracał, ale wystarczyło położyć się, odpocząć i mijał.
Na pierwszej wizycie patronażowej, położna obejrzała mi bliznę. Mniej więcej wtedy już była wygojona i sucha, nie trzeba było już jej dezynfekować. Zapytałam ją kiedy będę mogła zacząć używać maści na blizny, odpowiedziała, żeby odczekać tydzień od momentu kiedy jest już zagojona "na sucho". Dlaczego tydzień? Bo maść mogłaby rozpuścić szwy...
Maść której używam to Contractubex, kosztowała w aptece ok. 35 zł. To przeźroczysty żel, o łagodnym zapachu lekko cebulastym (tak, tak! ;) w składzie jest ekstrakt z cebuli), nieco wolno zasychający, nie brudzi ubrań, ściera się o ubranie trochę jak żelowa maseczka (pozostawia wiórki). Zalecane jest smarowanie kilka razy dziennie, ale ponieważ długo zasycha, jest to mało wygodne i w rezultacie smaruję tylko na noc.
Ponieważ w trakcie ciąży pojawił mi się na brzuchu jeden rozstęp, w okolicy dziurki po kolczyku w pępku, najpierw zaczęłam go smarować. Faktycznie, po tych mniej więcej 2 tygodniach jest mniej widoczny.
No więc tak.. ja nie pryskalam niczym i niczym też nie smaruję. Blizna sama się zagoiła i wygląda podobnie do twojej. Ale ty jesteś świeżo po porodzie więc od jutra zaczynam smarować ;)
OdpowiedzUsuńNo własnie :) Ja też nic znia nei robiłam, ani polożne jeszcze w szpitalu :) a że minęło półtora roku, to juz nawet nie pamietam niewygód z nią związanych :)
OdpowiedzUsuńN awizycie patronazowej, połozna mi powiedziała, że dobrze zrobione cięcie i dobzre zszyte i że dobrze mi się goi, że w końcu będzie praktycznei niewidoczna, więc jej uwierzyłam i olałam sprawę :P
Teraz może bym i smarowa, ale że w drugiej ciąży jestem, to lepiej żadnych specyfików używać nei będę.
Ciekawe tylko czy teraz uda mi się urodzić sn...
Ja Contractubexu używałam na bliznę w łuku brwiowym i śladu nie mam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tu zajrzałam. Zapamiętam sobie nazwę tej maści :)
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze w temacie kp: a próbowałaś odciągać pokarm ręcznie zamiast laktatora? Moja mama ostatnio powiedziała mi, że ją to uratowało, bo laktatora nienawidziła i ledwo co odciągała, a ręką bez problemu! Może to by pomogło (i na pocieszenie - ssące dziecko zawsze więcej wyciągnie z piersi więcej, niż laktator).
OdpowiedzUsuńBardzo mocno trzymam kciuki, żeby się Wam udało, bo widzę, że jesteś silna i zdecydowana, więc jeśli nie Tobie ma się udać to komu? :)
Z Octaniseptu ja również korzystałam, ale przy sn:)
OdpowiedzUsuńMoja przyjaciółka też miała cesarkę i blizna bardzo dobrze się zagoiła.
OdpowiedzUsuńOj znam problem bólu i blizn.Choć nie miałam cc to przez vacuum nacięli mnie 2 razy bardziej niż standardowo, dodatkowo pęknięta szyjka. Co gorsza tam prawie nic nie można stosować. :/
OdpowiedzUsuńJa regenerowałam się po SN 8 tygodni czyli prawie jak po CC...kaszana jak się nie patrzy z tym rodzeniem :P
kiedyś był na rozstępy i blizny krem fissan i działał. nie wiem, czy jeszcze jest dostępny.
OdpowiedzUsuńTo dobrze się tak goiło ładnie. :)
OdpowiedzUsuńBardzo ale to bardzo przydatny dla mnie post. Za miesiąc czeka mnie to samo i się zastanawiałam jak dbać o ranę, czy czymś smarować, itp. A powiedz jakie masz zdanie odnośnie pasów pociążowych, tych ściągających. Kilka osób mówiło, że łątwiej funkcjonować kiedy brzuch jest ściągnięty i nie trzeba tak się garbić czy uważać. Ale mnie się z kolei wydaje, że ta rana jest chyba bolesna...
OdpowiedzUsuń