czwartek, 25 grudnia 2014

O świętach, prezentach i dziecku ateistów

   Temat rzeka. Właściwie zaczyna się tam, gdzie rusza religijność i wychowywanie ateisty w środowisku monokulturowym (no, prawie, tak na 92,2%...). Ale teraz, przede wszystkim, chodzi mi o święta, o katolickie Boże Narodzenie. 

Obrazek nijak się ma do tematu;) Ale znalazłam chwilę na kawę i też fajnie!

    Nie rozumiem za nic, no, kompletnie, totalnie, tego nie kumam. Dlaczego jest taka presja na wciskanie nam i naszemu dziecku tych świąt? (Przez tych którzy to robią, rzecz jasna, Wierzący - nie atakuję Was) Ja rozumiem, że żyjemy w kraju który jest tradycyjnie katolicki (konstytucyjnie na szczęście nadal pozostaje świecki!), że wyszliśmy z rodzin katolickich gdzie przez całe nasze życie braliśmy udział, i nadal w sumie bierzemy ale biernie, w świętowaniu. Ja rozumiem, że można zakładać, że nadal tak będzie bo to tradycja. Ale skoro od nastu lat jestem(-śmy) zdeklarowaną nie-katoliczką, moje ostatnie poczynania religijne to komunia, to skąd pomysł, że mogłabym wychowywać swoje dziecko po katolicku..? Czy to nie brzmi absurdalnie? ;) A dlaczego nie w hinduizmie? Mam wrażenie, że czasami ciężko jest zrozumieć o co chodzi, dopóki nie porównam ateizmu do religii. Wtedy pytam czy zaproponowałby to samo Islamistom, Buddystom czy Żydom. Zwykle pomaga.
   Stało się! Odeszłam od tematu ;) Więc idą te święta, w przedszkolach dzieci klepią na pamięć kolędy i przebierają się do jasełek, w sklepach roi się od brodatych Mikołajów, z radia krzyczą o bożonarodzeniowych promocjach a każdy znajomy mówi o śledziach i liście prezentów na którą właśnie bierze kredyt. No i fajnie, ale dajcie nam... święty spokój! Nie każdy w tym jest.
   Rodzina się oburza, bo powiedziałam, że odłączamy się od prezentów. Żebyście widzieli te miny;) Dajcie spokój, chociaż dziecka w to nie mieszajcie! Już Wam się w głowach poprzewracało! Serio! Takie teksty! :P Jeszcze padło kilka zdań o tradycji, o braku związku prezentów z religią i innych żadnych-argumentach. Były groźby, że jak tak, to wszyscy coś dostaną tylko my nie i nikt nie zabroni Ignasiowi kupować zabawek, i już! Tutaj musiałabym zacząć temat "hipokryzja", ale nie skończyłabym pisać tego posta do jutra, a jak się domyślacie, przyjmuję każdą ilość snu jaką się da ;)
    To tak oczywiste, że głupio czuję się pisząc o tym. Wycofujemy się z kupowania prezentów, z zabawy w komercyjne święta które nie są nasze. To nawet nie wymaga dalszego komentarza... Nie kupujemy sobie, dziecku i naturalnie nie oczekujemy upominków. Straszenie nas tym faktem, z miną groźną jak treser małpki w zoo, jest zwyczajnie śmieszne. Ech, czy my naprawdę robimy coś nie tak..? Czy w sumieniu katolika, zachowujemy się źle..? Dekorowanie domu w okresie listopada i grudnia, naprawdę nie jest równoznaczne z przygotowaniami do świąt. Na wiosnę sadzę tulipany, latem mam kolorowe poduszki, a jesienią znoszę do domu liście i kasztany. Taki design. 
   Z tymi prezentami, to tak trochę jak z całą resztą bagażu świątecznego. Tak mocno zakorzenione w Polsce, są źródłem znieczulenia. Wysiadam z taksówki słyszę "Wesołych, zdrowych i rodzinnych...", wychodząc z poczty, wychodząc ze sklepu, z ostatniego wykładu przedświątecznego na państwowej uczelni. To takie silne przekonanie, że każdy bierze w tym święcie udział. Czuję się dyskryminowana! No, jasne, nie powiem nikomu żeby się wypchał ;) Bo w gruncie rzeczy, każdy chce powiedzieć coś miłego, ale męczy mnie to silnie zakorzenione przekonanie i pewność, że ja z pewnością należę do tych 92,2% wyznawców dominującej w tym kraju religii.
   Nie chcę żeby były wątpliwości, ja szanuję wyznawców wszystkich religii (którzy nie mordują i nie robią krzywdy innym w imię religii) i wszech otaczających mnie katolików również. Nic mi do nich, do ich świąt i zwyczajów. Tylko proszę, o trochę wyrozumiałości ;) Jest przynajmniej 7,8% obywateli o innych poglądach i zwyczajach! :)
   Czy będę obchodzić święta w tym roku i czy Ignaś weźmie w nich udział? Nie, nie będę. Od wielu lat nie świętuję Bożego Narodzenia, ale spędzam wtedy czas z moją rodziną i jest miło. Ignaś spędzi je razem z nami, wiadomo, ale nasz dom i wychowanie będzie wolne od religii ;)
   Spędzajcie miło czas z rodziną, tak zawsze, nie tylko od święta!

31 komentarzy :

  1. Poruszyłaś bardzo ważny temat. Jestem pełna podziwu że ODWAŻYLIŚCIE SIĘ MÓWIĆ WPROST. Nie ukrywacie swoich przekonań. Ja, mimo że jestem dorosła i nie lubię się podporządkowywać chyba nie zdobyłabym się na odwagę powiedzieć rodzinie, że jestem ateistką. Że do kościoła chodzić nie będę, że w boga nie wierzę i za życzenia świąteczne dziękuję ale nie obchodzę. Naprawdę - podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martyna, kiedy miałam 13 lat i pierwszy raz powiedziałam "nie", traktowali to jak bluźnierstwo i zrzucili na "okres buntu". Rok w rok powtarzałam jak mantrę, że to nie moja bajka, Boga nie ma, kościelnego ani chrztu nie będzie i basta. Dziś, po 12 latach deklarowanego ateizmu, nikt w rodzinie nie traktuje tego jak przejściowej zachcianki, choć do ostatniej chwili pytali czy nie skuszę się na kościelny, a dziecko może być przecież jeszcze ochrzczone (mnie ofiarowali jak miałam 6 lat!). To nie kwestia odwagi, bo początkowo było mi bardzo głupio i bałam się reakcji, to kwestia silnej wiary w swoje poglądy i determinacji. Powodzenia! ;)

      Usuń
  2. Faktycznie poruszony przez ciebie temat to tzw temat rzeka, który jest jakby nie bylo kontrowersyjny. Mnie np rozkładają totalnie osoby deklarujące sie jako niewierzace ale obchodzace swieta, wigilie, ubierajace choinke i wreczajace prezenty. Spotkałam sie nawet z organizowaniem świeckiej wigilii wsrod znajomych. Ja sie pytam co to do jasnej anielki jest swiecka wigilia? bo z tego co wiem wigilia jest katolicka a nie swiecka.
    Moim skromnym zdaniem jak ktos totalnie nie chce nalezec do wspolnoty katolickiej to powinien "wypisac sie" z kosciola a nie nazywac siebie "niepraktykujacym". Dobrze ze tak jasno stawiasz sprawe jednak nadal taka postawa jest w naszym kraju rzadkoscia, bo jakby nie bylo korzenie katolickie w Polsce sa mocne i raczej ciezko bedzie to zmienic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja uważam znów, że to nie jest do końca tak jak mówisz, bo ani choinka, ani prezenty nie mają ścisłego związku z tradycją katolicką, ciężko jest je do końca powiązać z konkretnymi wydarzeniami w Piśmie Świętym, ale dobrze się wpasowały w tą tradycję i tak ogólnie się je traktuje.

      mi natomiast wydaje się, że powinnam być nazwana niepraktykującą, bo do wspólnoty katolickiej należę za sprawą moich rodziców, którzy mnie ochrzcili i nie wydaje mi się, aby miało sens formalnie odstąpić od wiary (apostazja). po prostu nie przywiązuję do tego wagi i nawet formalnie nie chciałoby mi się przejść przez calą procedurę, no bo po co? nic nie zmieniłoby to w moim życiu. zwyczajnie nie praktykuję.

      co do świąt uwielbiam je jednak - uwielbiam biesiadowanie za stołem z rodziną, dzielenie z nimi czasu, który jest w tych dniach tak magiczny, uwielbiam tą tradycję, która dla mnie jest tradycją rodzinną i którą uważam za wpisaną w moją kulturę, a nie w moją wiarę, chociaż z wiary się ona wywodzi. w moim domu nie celebruje się wigilii rozmawiając o Piśmie Świętym, w moim domu wigilia to po prostu magiczny czas, kiedy może spotkać się cała rodzina. nikt nie kontempluje nad pochodzeniem opłatka, choć jest to tradycja kościelna, dla nas ważne jest wziąć go do ręki bo to piękny symbol wymienienia się cudownymi życzeniami na kolejny rok i okazja do rozmowy z każdym z osobna, kogo nie widziało się czasami miesiącami.
      Czy jesteśmy przez to gorsi? Bo wigilia jest u nas mało katolicka? chyba nie. dla mnie ważne, żeby było rodzinnie. bo to okres, kiedy każdy ma wolne w pracy i nareszcie możemy spotkać się wszyscy razem. Wielkanocy już tak nie celebrujemy, bo nie ma dla nas takiej magii.
      Kocham też te świeta (i tylko te) za ich komercyjność - choinki, światełka, prezenty i piosenki marayah carrey. po prostu. to czas radości i tyle.

      A co do Twojego wpisu Makola to doskonale Cię rozumiem, choć nie potrafiłabym tak postąpić, bo jak widzisz, wiele by mi brakowało z magii rodzinnej. poza tym nie umiałabym odebrac swojemu dziecku radości z otwierania prezentów pod choinką, bo kocham to bardziej niż cokolwiek innego :)

      Usuń
    2. Tak jak napisała w komentarzach poniżej kalina oraz Makola a ja to zdanie podzielam - nie ma czegoś pomiędzy, a przynajmniej nie powinno być. Albo się bierze wszystko albo nic. Nie ma tak, że do kościoła nie pójdę bo nie lubię, modlitwy nie odmówię no bo się z tym nie utożsamiam i nie praktykuję ale opłatkiem się podzielę i wyjmę ze świąt to co mi najbardziej odpowiada. Do spotkań z rodziną nie potrzeba świąt. Wolne dni są też w weekendy, święta państwowe itd.
      Jeśli jest się katolikiem obchodzi się święta i wielkanocne i Boże Narodzenie i inne, chodzi się do kościoła itp. Nie powinno być nic pomiędzy. Aczkolwiek wiem, że właśnie wierzących niepraktykujących jest całkiem sporo. Moim zdaniem jest to wymysł naszych czasów.
      Ja osobiście nie mam nic do takich osób, bo wiara jest kwestią indywidualną. Ale jakieś to trochę naciągane.

      Usuń
    3. niestety w moim przypadku święta to jedyny czas, kiedy możemy spotkać się na prawdę wszyscy razem, bo pół rodziny mieszka za granicą i tak się akurat złożyło we współczesnym świecie, że tylko wtedy mam okazję zobaczyć razem dziadka, rodziców, siostrę, kuzynki, teściów i szwagra, bo w niedziele i święta państwowe jest to po prostu niewykonalne, zresztą nie powinnam się z tego tłumaczyć. moze to i naciągane, ale ja kocham ten czas, kiedy mozemy zobaczyć się wszyscy razem i celebrować to na nasz sposób. i nie ma to nic wspólnego z moim stosunkiem do wiary, z którą nie utozsamiam się z wielu innych głębszych powodów :) i jakkolwiek nie byłoby to naciągane według innych, to jest nasze - jedyne niepowtarzalne i nikt nam tego nie odbierze :) dla mnie rodzina jest ważniejsza od tego co ludzie pomyślą i od tego, że "tak nie powinno być".

      ale w pełni rozumiem.i szanuję zdanie i podejscie innych, jak również szanuję decyzje Makoli na temat świąt, bo jest bardzo konsekwentna i to się mega ceni. tylko nie rozumiem dlaczego w takim wypadku w ogóle się na te święta ogóle wybiera, tu mi brakuje konsekwencji :) no chyba, że tak jak dla mnie, czas z rodziną jest ponad kościele zwyczaje, ale to już poczekajmy co ona ma na ten temat do powiedzenia :)

      Usuń
    4. w ogóle wywiązuje się z tego niepotrzebna dyskusja wedlug mnie :) post był o tym, ze rodzina Makoli nie szanuje jej wyborów i postanowień i to jest fsktycznie przykre. ja też miałam przejścia z rodziną, bo nie chciałam wziąć ślubu kościelnego tylko dla atmosfery i zaspokojenia potrzeb religijnych dziadków. też długo tego nie respektowali i pewnie podobnie będzie jak powiem.im, że nie chcę chrzcić syna. no ale co zrobić, tak to już jest, powinniśmy zwyczajnie bardziej się w życiu wzajemnie szanować i respektować swoje wybory, jakiekolwiek by one nie były, nie tylko w kwestisch religijnych (które zawsze podnoszą ciśnienie i zaostrzają dyskusje).

      Usuń
    5. poza tym przypomniało mi się jeszcze jedno - jako że tego bloga śledzę od bardzo dawna wiem, że Makola miała w tamtym roku przed świętami trochę stresów przez problemy w ciąży i pamiętam dokładnie jak pisała o kupowaniu prezentów, przedświątecznych porzadkach i dekorowaniu domu, na które nie może sobie do konca pozwolić przez komplikacje w ciąży. więc to nie jest tak do końca jak piszesz diabelnie-anielska, bo ona deklaruje się ateistką od lat, nie została nią w przeciągu roku. może w tym roki trochę zmieniła przekonania, ale nawet rok temu, będąc niewierzacą, chyba jednak czerpala cos.z magii świąt, coś co jest ponad wiarę. nie wiem, zobaczmy co ma sama do powiedzenia, przyznam, że jestem ciekawa

      Usuń
    6. Ale się rozpisałyście... ;)
      Julia, tak jak już same pisałyście. To święto obchodzone przez moją wierzącą część rodziny i my jesteśmy zaproszeni do wzięcia w tym udziału. My się z nimi spotykamy na obiedzie / kolacji, a nie na święcie. Czyli... to czas kiedy cała rodzina faktycznie się zjeżdża z różnych stron i niestety, to jedyny taki okres w roku, kiedy możemy się z nimi spotkać przy obiedzie. Nie czuję się tutaj niekonsekwentna, bo jasno oddzielam jedno od drugiego ;)

      Tak jak pisałam, na samym początku, pod komentarzem Martyny, to nie jest kwestia jednego dnia, do pewnych spraw dorastamy (albo bardziej się w nich kształtujemy...) latami. Tak jest i u mnie. Ja nie przeżyłam metamorfozy w jeden wieczór. Mając kilkanaście lat zaczęłam węszyć nosem, że żadnego Boga nie ma, tak czułam i tak mi zostało. Z biegiem czasu odkrywam kolejne "szczeble wtajemniczenia" w tym światopoglądzie (ateizmie) ;) Jeszcze rok temu dekorowałam dom, choć już od dawna jest to dla mnie wystrój sezonowy, a nie świąteczny. Jeszcze rok temu składałam życzenia, bo jakoś czułam się zobowiązana do tego, żyjąc w mono religijnym kraju. Teraz odkrywam kolejne karty i zdaję sobie sprawę, że skoro to nie moja bajka to nawet życzenia w moich ustach jakoś tak dziwnie brzmią...

      Prawda, w zeszłym roku leżałam w szpitalu tuż przed tymi świętami czułam się trochę zawiedziona, że moja rodzina będzie spędzać czas razem, zjadą się ze wszystkich stron ten raz w roku, kiedy jeszcze jestem w ciąży (a to nie dzieję się często:P) będą się dużo widywać a ja spędzę ten okres w szpitalu. Z tego powodu było mi niezaprzeczalnie przykro, ale jak się okazało wyszłam ze szpitala tuż przed 24. grudnia.

      Z tym kupowaniem prezentów, to też nie jest tak pstryk. Kto nie lubi dostawać prezentów czy kupować ich dla innych z myślą o zrobieniu niespodzianki..? No, ja to lubię! ;) Ale czuję, że to jest takie podkradanie zwyczajów od innych, o czym była już mowa. Prawdą jest, że najtrudniej jest odmówić sobie kupienia czegoś dziecku, a tym bardziej kiedy wszystkie dzieci, dookoła dostają prezenty. Ale cóż, konsekwencja to konsekwencja, albo wszystko, albo nic!

      Magia świąt, no, tak, jest obecna bo to święto strasznie dominuje w Polsce. Ono wchodzi każdą szparą. Jest w domach, urzędach, szkołach, sklepach. W miejscach publicznych, które ustawowo są wolne od wiary. Ciężko się odciąć od tej magii, bo ona chcesz czy nie jest wszechobecna. Choć tutaj należy chyba rozróżnić magię jako "wałkowanie tematu" (dekorowanie, chwyty marketingowe, przygotowania) a tę magię którą sami odczuwamy gdzieś tam w sobie.
      Chyba wyjdę na "zimną bycz" ;) Ale zarówno ta pierwsza magia mnie nie jara, jak i druga, bo całe święta mnie nie ... angażują emocjonalnie..? (...jakby to powiedzieć)

      Więc może jeszcze małe podsumowanie: post jest o tym, że nie ma sensu mierzyć wszystkich jedną miarą, bo w końcu ktoś stanowi tą mniejszość ;) O tym żeby wrzucić na luz, nie spinać się i nie wydziwiać ani nie oburzać się kiedy pojawiają się zmiany albo coś co jest trochę inaczej niż byśmy się spodziewali. Nie chcę wypominać nikomu jak postępuję, nikogo nie chcę tu objeżdżać. Historia z moją rodziną to tylko przykład jak odruchowe zachowania są wynikiem zakorzenionych wizji, stereotypów czy po prostu tradycji.
      Po prostu, weź to na luzie! ;)
      Dziękuję, za Wasze wypowiedzi! :)

      Usuń
  3. Jestem ultrakatolem i dlatego popieram po części ten wpis. Irytuje mnie wśród znajomych - ateistów brak konsekwentności. Nie wierzysz? Nie obchodź świąt, nie mów " O mój Boże!" nie rozkładaj choinki i zostaw po prostu nasze zwyczaje w spokoju. Drażni mnie to, że nie potrafią wziąć na klatę swojej własnej deklaracji. Religię bierze się w całości albo wcale. Z tym dobrym, pięknym i przyjemnym i z tym trudnym, a Ci rzekomi ateści to chcieliby najlepiej spijać śmietankę świętowania, ale bez tych strasznie męczących praktyk. No albo tak, albo siak. Wtedy ja też się odzywam: czy w związku z tym, że dziś wypada miesiąc Ramadan, to się poodchudzam, bo to teraz takie trendy?! Który muzułmanin i judaista pozwoliłby na jawną obrazę swojej religii?!

    Dlaczego po części? - Ponieważ uważam, że ludzie, którzy mówią Ci Wesołych Świąt, życzą Ci dobrze. Serdeczne życzenia i ogólnie życzliwość wobec bliźniego, niezależnie od wyznania lub jego braku powinny stanowić podstawę życia każdego katolika. Nie mogę mówić za każdego, ale chociaż w imieniu tych, których znam i przynajmniej ja staram się taka być.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zgadzam się całkowicie! Ile hipokryzji spotkałam pośród wierzących, tyle samo u ateistów. Mogłabym do wieczora wymieniać przykłady "cudownego nawrócenia" kiedy to najwięksi z niewierzących brali śluby katolickie przykrywając się tekstem o presji rodzinnej. To śmieszne jak łatwo sprzedać swoje przekonania za aprobatę rodziny i przyjaciół... Mnie z mężem nawet szantażowali rodzice i dziadkowie, słyszeliśmy że nie dostaniemy błogosławieństwa (a po co?), wsparcia finansowego i ich obecności w Tym Dniu ;) A potem wszyscy ryczeli jak bobry, kiedy w sukni do ziemi i z narzeczonym pod ręką wchodziłam do przeuroczego USC w miasteczku w którym się urodziłam.
      Celnie trafione, my się odwalamy od wierzących, wierzący odwalają się od nas i jest gitara! Tak samo jak TY, przebieranki i zabawa na "pół gwizdka" mnie nie interesuje. Albo bierzesz wszystko, albo nic! Wyjęłaś mi to z ust! Jestem ateistką i traktuję to tak samo poważnie, jak wyznawcy religii traktują swoje poglądy (mówię o tych nie udawanych wyznawcach). Nie klękam, nie zasłaniam twarzy, nie zapalam świeczek, nie życzę "Wesołych...", bo dla mnie to nie jest święto.
      Myślę, że tacy pół-ateiści tęsknią za celebrowaniem, o ile wszystkie religie mają jakieś zwyczaje, o tyle ten światopogląd nie ma. Wiele świąt obchodzonych w Polsce łączy się z religią i czasami nawet zapomina się, że to nie nasze święto bo obchodzimy je odkąd się urodziliśmy. Ale to nie jest usprawiedliwienie.
      Generalnie chodzi mi o to, że w nosie mam w co, kto sobie wierzy bo ja nie zamierzam nikogo z tego rozliczać. Tylko chodzi mi o szacunek, a co za tym idzie zawahanie się przez kolejnym odruchowym "Gdzie spędzasz wigilię?". (Choć jak już pisałam ja ją spędzam z rodziną w dniu ich święta, nie czyniąc przy tym nic co miałoby znamiona religijne.)

      Usuń
    2. Jedno mnie jeszcze zastanawia. Dlaczego osoby niewierzące potrafią uszanować wierzących a odwrotnie jest to coś zupełnie niemożliwego? Dlaczego ja komuś wierzącemu nie tłumaczę na siłę pewnych rzeczy i nie wciągam go na moją stronę? Bo sanuję ich wybór, ale gdzie bym się nie pojawiła to nikt nie potrafi uszanować tego, że ja nie wierzę mam inne poglądy i jestem wolna od tego wszystkiego co inni nazywają wiarą, religią i kościołem.

      Usuń
  4. Temat kontrowersyjny.Ja do konca nie jestem wierzaca ani niewierzaca.Nie chodzimy do kosciola,nie mamy slubu koscielnego,maly nie ma chrztu,ale swieta obchodzimy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie. o tym właśnie pisałam wyżej...ciężkie jest takie szufladkowanie, bo nie jest do końca sprawiedliwe, nie ocenia się ludzi ogólnie za pewne rzeczy, należy poznać głębiej ich motywy

      Usuń
  5. Jeśli mieszkasz w kraju gdzie ponad90% to katolicy to nie wiem dlaczego Cie to dziwi

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest wasza decyzja i nikomu nic do tego...Ja kocham święta i ten czas ale w tym roku choroba go prawie zniszczyła i pytałam się czy warto, dla moich dzieci tak ale one od małego mają zakorzenione pewne wartości katolickie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Oczekuję tylko trochę wyrozumiałości. A Wam życzę dużo zdrowia!! Trzymajcie się tam mocno!

      Usuń
    2. Również należymy do tej mniejszości wolnej od jedynej legalnej sekty ;) Miło, że ktoś wreszcie odważył napisać co myśli i jak żyje - dla niektórych osób życie pozbawione wiary to nie życie! pozdrawiamy;)

      Usuń
  7. A Wasz synek miał chrzest? pytam z ciekawości ponieważ nasza córka nie miała. W lutym skończy roczek i nie mogę już wytrzymać presji rodziny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pomyśl, że moj synek ma jeszcze 3 miesiace do tego, by się urodzić, a ja już nie mogę wytrzymać presji rodziny, bo nie potrzebujemy chrztu do szczęścia :)

      Usuń
    2. Indigoletta, no co Ty, jasne, że nie mia. Dopóki sam nie wybierze nie zamierzam ofiarować go żadnej religii.

      Usuń
    3. wyobrazcie sobie , ze moja rodzina powiedziala ze ochrzcza go po kryjonu jak go przywioze do Polski. mam nadzieje, ze to niemożliwe, bo jesli wycieliby mi tako numer to widzieliby go chyba pierwszy i ostatni raz

      Usuń
    4. Dzięki temu co tu czytam czuję, że nie jestem sama. Ciężko jest żyć w świecie w którym Wszyscy uważają kościół i wiarę za coś obowiązkowego. Ludzie nawet nie chcą słuchać o tym, że dziecko nie ma chrztu. Kurcze! gdzie my żyjemy!

      Usuń
  8. Bardzo miło mi się czytało ten post, wreszcie ktoś miał odwagę o tym napisać. Też się nosiłam z takim zamiarem ale chyba nie chce mi się potem słuchać komentarzy ze strony mojej rodziny, nie mam siły na to :) Też nie jestem katoliczką i np nie chce ochrzcic mojego syna, jak o tym powiedziałam mojej babci to była taka afera ze chyba sie jednak ugnę pomimo, że nie lubię robić rzeczy wbrew sobie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimi, to generalnie nie są łatwe sprawy i ciężko je załatwić przy porannej jajecznicy... :-/ Ale, jak powtarza moja mama, cierpliwy nawet kamień ugotuje. Staraj się im na spokojnie wytłumaczyć, jakie za tym stoją argumenty. Pamiętaj, że to Ty masz ten najważniejszy - Wasze dziecko - i o Ty jesteś rodzicem który będzie dźwigał odpowiedzialność za to co się z nim dzieje. Powodzenia! ;)

      Usuń
  9. Odwarzny wpis, moja rodzina w życiu nie zaakceptowałaby nie obchodzenia świat, które zresztą uwielbiam. Większość tradycji związanych ze świętami jest pogańska i obchodzi je masa ludzi niewierzących. Osobiście nie nazwałbym się ateistką, ale do kościoła nie chodzę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja również jestem nie wierząca, ale mój mąż wraz z rodziną (szczególnie jego) bardzo. Obchodzimy święta, ja traktuje je po prostu jako tradycje bez podtekstów religijnych. Jednak całkowicie Cie rozumiem. Presja, że jak to nie chce ślubu kościelnego była straszna. Teściowa uważa, że jestem "chora" i jeszcze to na pewno zrozumiem i będę wierzyć. Masakra. Uważam, że w naszym kraju nie ma tolerancji dla ludzi niewierzących. Wszyscy zakładają z góry, że wierzysz i tak Cie traktują... w pracy, szkole...Niestety :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Mnie dziwi, tak - powiedziałam to! DZIWI mnie to znieczulenie! Wcale nie jest niczym oczywistym, że każdy tutaj jest katolikiem! Guzik prawda, 92,2% społeczeństwa to papierkowa statystyka, z czego kilkanaście % to ludzie deklarujący ateizm, którzy nie dokonali apostazji.

      Usuń
  11. Masz rację. Niestety ten kraj pewnie nigdy do końca nie będzie tolerancyjny. Ja sama nie mam ślubu, wychowuję swoje dziecko z mężczyzną którego rodzina jest "bardzo wierząca". Sama wiem z własnego doświadczenia ze ludzie którzy chodzą do kościoła są w większości przypadków świniami i nic wspólnego z Bogiem nie mają. Ogólnie ochrzciłam swoje dziecko, ale długo się zastanawiałam czy od dziecka narzucać jej wiarę. Niestety ze względu na to że mój facet ma siostrę zakonnicę a on sam chciał ją ochrzcić - zgodziłam się. Dziecko ma chrzest ale szczerze mówiąc do kościoła nie chodzę. Sam kościół ma gówno wspólnego z Biblią i dlatego jest to dla mnie tylko zbędna instytucja. Wierzę w Boga i każdy ma prawo do swoich poglądów. Chociaż święta Bożego Narodzenia lubię, bo tak naprawdę jest to jedyny czas kiedy można spotkać się na spokojnie ze swoją całą rodziną. A i co do tych życzeń. Lubię składać życzenia i lubię je przyjmować, bo jest to jedyny czas kiedy ludzie są dla siebie tak bardzo życzliwi.

    OdpowiedzUsuń
  12. My mamy ślub cywilny, który moim zdaniem jest najważniejszy bo obowiązuje pewne prawo i w świetle tego prawa jesteśmy rodziną. Dla nas brak ślubu kościelnego nie istnieje i nikogo to nie powinno interesować. Natomiast obawiam się co będzie jak moje dziecko pójdzie do szkoły. Będzie wytykane przez dzieci. I jak wytłumaczyć dziecku, że nie pójdzie do komunii - dla dziecka to przecież prezenty i stroje. Będzie się czuło inne, gorsze. Tego się tylko obawiam.
    Makola nie masz takich obaw?

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciężko jest być ateistą w Polsce. Prawie wszyscy obchodzą święta, dzieci w przedszkolu i szkole mówiąć o świętach, prezentach, choince. Sama jestem ateistką i decyduje się tylko na choinkę i prezenty, żeby dziecku nie było przykro.
    http://www.xenna.pl

    OdpowiedzUsuń