Wcale nie tak tłoczno, wcale nie tak gorąco, wcale nie tak drogo. Nie tak straszne to wybrzeże jak mówią. A nawet więcej, w jedną stronę nawet korków nie było... Fakt, że w drodze powrotnej nadrobiliśmy, ale powszechny pesymizm i marudzenie to przesada.
Nad morzem było super i już! A zwłaszcza dla kogoś kto tak jak ja, ma wieczny niedosyt morza ;) Dla Ignaśka wielką frajdą było siedzenie na największej piaskownicy z jaką miał do czynienia w ostatnim (prawie) roku. Mój spokój, jego radość, dużo słońca, czego chcieć więcej na weekendowym wypadzie?
Marzy misię nasze polskie morze! Już kilka lat nie byłam:) Może uda się nam w przyszlym roku, bo w tym starcie wakacje kontra domowy budżet, zdecydowanie wygrał ten drugi:)
OdpowiedzUsuńMy też musimy się wybrać na kilka dni :)
OdpowiedzUsuńMORZE <3
OdpowiedzUsuń