czwartek, 5 maja 2016

Dlaczego urodziłam wcześniaka

   Wielokrotnie zadawałam sobie to pytanie od chwili narodzin Ignaśka. "Skracająca szyjka", "poród przedwczesny", "poród postępujący". Dobra, dobra, ale skąd to wszystko się wzięło? Przecież ciąża przechodziła bez żadnych większych komplikacji. Ok, raz trafiłam do szpitala w piątym miesiącu, ale to dlatego, że zasłabłam a mój lekarz prowadzący jest zastępcą ordynatora i nalegano żeby dmuchać na zimne.

Ostatnie zdjęcie zrobione w 34 tygodniu.

   Generalnie ani ze mną, ani z nim nie było żadnych powodów... chyba, że czas zatarł mi to w pamięci... Muszę przejrzeć blog, coś pominęłam? Kiedy znalazłam się na porodówce, wiedziałam tylko, że z dzieckiem jest wszystko ok, to mój organizm zmobilizował się do wydania człowieczka na świat. I tak jaką wiedzę posiadałam wtedy leżąc w porodowym spadochronie (koszuli do porodu), tak wiele miesięcy później nie wiedziałam dlaczego właśnie to wszystko tak się potoczyło.
   Aż do momentu. Dziewięć miesięcy później, zaczęłam się gorzej czuć, urósł mi apetyt, podniosła mi się życiowa energii, nie mogłam spać, dostawałam zadyszki, schudłam. Ponieważ u mnie w rodzinie to genetyczne, szybko wyszło szydło (hehe, ta polityka;)) z worka, że mam nadczynność tarczycy. Zdiagnozowana po dwóch tygodniach ostrych objawów (w tym wytrzeszcz oczu, br!), od razu poddana leczeniu szybko się uspokoiła. Tarczyca, hormony, ciąża. Zrobił się mętlik w mojej głowie, bo dalsze leczenie miało rzutować na kolejną ciąże. Faktycznie, to właśnie przez tarczycę nie jestem jeszcze w drugiej ciąży. Przez kilka miesięcy wahałam się czy podjąć leczenie radioaktywnym jodem, które bezpowrotnie zniszczy chory organ. Brzmi groźnie, pewnie dlatego tak długo się zastanawiałam. Jednak ryzyko powikłań w trakcie ciąży i ryzyko konieczności poddania się tej terapii zaraz po porodzie sprawiła, że zdecydowałam się na nią. Wyobraziłam sobie, że tuż po porodzie jestem poddana leczeniu w wyniku którego nie mogłaby zbliżyć się do żadnego z moich dzieci przez 4 tygodnie, tuż po porodzie! Masakra! 
   Po leczeniu musiałam odczekać pół roku z zajściem w ciążę, a teraz tylko muszę trzymać poziom ;) Poziom hormonów TSH w normie, a właściwie bliżej dolnej granicy normy i... śmiało do roboty z tym drugim dzieciną! ;)
   Po tym krótkim wstępie, rozwinę moje podejrzenia co do przedwczesnego porodu... Kiedy zaczęłam czytać artykuły na temat ciąża+nadczynność/niedoczynność tarczycy, dowiedziałam się, że niezdiagnozowana nadczynność tarczycy u ciężarnej prowadzi do:
  • przedwczesnego porodu - było
  • niskiej masy urodzeniowej - było
  • zaburzeniom oddechowym adaptacyjnym? :-/ jakoś tak to leci, no, w każdym razie to też było
  • nieco wolniejszego rozwoju intelektualnego (dlatego nie mówi jeszcze pełnymi zdaniami..? hę?)
   Istnieje podejrzenie, w mojej głowie, że gdyby zostało wykryte zaburzenie pracy tarczycy w ciąży i byłabym wtedy leczona, donosiłabym ciążę do końca. Ale może wcale nie...
   Po prawidłowo przeprowadzonej terapii jodem, tarczyca wpada w stan niedoczynności, która jest o wiele mniej niebezpieczna dla zdrowia niż nadczynność. Niesie jednak ryzyko poronień i wad płodu, dlatego bezwzględnie nad całą ciążą czuwa endokrynolog. Szpital w którym rodziłam pierwszy raz, ma duży oddział endokrynologiczny, dlatego chcąc nie chcąc kolejny poród wiem już gdzie się odbędzie ;)

   Ilokrotność pytam endokrynologa (który mnie prowadzi od samego początku) i ginekologów, nikt nie jest w stanie jednoznacznie stwierdzić dlaczego urodziłam przed czasem. "Bo poród się zaczął", dzięki! Kiedy byłam w ciąży badanie na toksoplazmozę miałam przeprowadzone trzykrotnie(!), ale badania poziomu hormonów tarczycy, pomimo obciążenia genetycznego ani razu... To badanie dotychczas nie było obowiązkowe. Na szczęście jak się dowiedziałam od ginekolog, to się zaraz zmieni. 
   Morał z tej opowieści nie jest specjalnie pokrzepiający, ale życzę Wam donoszonych ciąż i w przypadku ciąży i badań, zachowałabym zasadę "lepiej jedno badanie więcej".

10 komentarzy :

  1. O kurczę! Przykro mi :( Czy to Graves-Basedow? Ja mam Hashimoto i po porodzie miałam epizod poporodowego zapalenia tarczycy i nadczynności. teraz też może się tak przytrafić. U mnie poziomy TSH są cały czas w normie dzięki hormonom, ale przed kazda ciaza dodatkowo je obniżaliśmy i dzięki temu szybko zaszłam w obie. Niestety na tablety jestem raczej skazana. Mam nadzieje, ze szybko uda Wam się zajść w kolejną ciążę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Graves-Basedowa, ale naprawde bardzo szybko zdiagnozowano od czasu kiedy zaczelam sie gorzej czuc. Ja teraz wlasnie mam dolna granice, wiec moglabym juz dzialac, ale zobaczymy jak bedzie w ciazy. Wiesz, ja tez biore Euthyrox ale moja instruktorka jogi, ktora choruje na to samo, mowi, ze dzieki codzinnym cwiczeniom i staniu na glowie od kilku lat nie bierze lekow.

      Usuń
    2. A jak to teraz wyglada po tej terapii? Już nie ma szans na epizody nadczynności, już na stałe masz niedoczynność? Mnie grozi właśnie po kolejnych porodach poporodowe zapalenie tarczycy - nie da się tego ani przewidzieć ani uniknąć. Bedzie albo nie. Ryzyko jest niestety. Ale teraz już wiem jak szybko rozpoznac objawy. Za pierwszym razem nie miałam pojęcia co mi jest, a miałam typowe objawy nadczynności - na szczęście miałam co miesiąc po porodzie badanie poziomu hormonów, więc też szybko mi wykryli i mogłam na jakiś czas porzucić Euthyrox. Żartuję sobie, że jedyna korzyść z tej nadczynności, że szybko schudłam do wagi niższej niż przed ciążą ;)

      Usuń
    3. Tak, strata wagi tez mi nie przeszkadala ;)
      W moim przypadku nie ma szans, ze kiedykolwiek bede miala nadczynnosc. Po terapii jodem tarczyca jest prawie calkowicie nieaktywna.

      Usuń
  2. Badanie na tarczycę nie jest obowiązkowe, ja w swojej pierwszej ciąży, a było to w 2010 miałam badany poziom TSH i przez to badanie wyszła mi również tarczyca i jej niedoczynność,którą leczę do dziś Euthyroxem 100. Pierwsza ciąża donoszona, druga urodzony wcześniak dlaczego ciągle zadaję sobie to pytanie i póki co nie znalazłam odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz jeszcze nie jest obowiazkowe, ale wkrotce ma byc badaniem obowiazkowym. Ale leczylas od dawna niedoczynnosc? Nie bylo roznicy ze strony tarczycy pomiedzy pierwsza a druga ciaza?

      Usuń
  3. Moja koleżanka miała w pierwszej ciąży niezdiagnozowaną nadczynność tarczycy. Całą ciążę leżała plackiem ze względu na zagrożenie najpierw poronieniem, a potem przedwczesnym porodem, ale koniec końców urodziła w 42 tygodniu. Także chyba reguły nie ma. Chorobę odkryła dopiero w dwa lata po porodzie jak chciała starać się o kolejnego maluszka. Za moment rodzi właśnie tego drugiego, brała leki na utrzymanie odpowiedniego poziomu hormonu przez całą ciążę i wszystko jest dobrze :)
    Powodzenia w staraniach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jesteś pewna, że chodzi o nadczynność, a nie niedoczynność?

      Usuń
    2. Faktycznie, brzmi jak niedoczynnosc, w ktorej jest wysokie ryzyko poronienia i problemy z zajciem w ciaze.

      Usuń
  4. Trzymam kciuki za efekty działań :)

    OdpowiedzUsuń