Minimalizm w szafie panuje nie tylko na moich półkach. Kupuję Ignasiowi nowe ubrania kiedy naprawdę jest to konieczne, a nie z powodu mody. Ale trzeba było spojrzeć prawdzie w oczy, zimowe ciuszki poszły w odstawkę nie tylko z powodu zimowości, ale i rozmiaru.
Nowe, a właściwie stare bo z lumpeksu, w rozmiarach 92/102 już się suszą... ;)
Ubrania wyglądają lepiej na żywo, niż na zdjęciach, a cała torba tych ubranek kosztowała tytułowe piętnaście złotych. I jak tu nie lubić zakupów w ciucharniach..?

Uwielbiam SH :)
OdpowiedzUsuńJa mam to samo kupuje ubrania nowe jeżeli jest taka potrzeba bo duzo córcia dostaje od kuzynek ciuszków i z SH :-)
OdpowiedzUsuńDla siebie ciężko mi czasem znaleźć coś czego akurat potrzebuję A na zapas nie kupuję ale Tymek "od stóp do głów" w używkach... I uwielbiam to :)
OdpowiedzUsuńZ jednej strony: szczęściarze Ci, którzy dostają ciuchy po innych dzieciach z rodziny. Ale z drugiej strony, widzę jak to jest u znajomych. Oni nie dostają, oni zostają nimi zasypywani. Do tego wiele ubranek sama bym nie kupiła, bo nieładne, niepraktyczne albo coś tam. Ale jak można zaoszczędzić i nie wspierać tak przemysłu ubranek z Chin, to czemu nie... Mnie to nie grozi, Ignaś to jedyne dziecko w rodzinie i chętnie sięgam po te z SH ;)
OdpowiedzUsuń