czwartek, 28 stycznia 2016

Lunchbox, czyli zdrowo przekąszam

    Od kiedy zaczęłam pracować jem... mniej. Staram się, żeby jeść zdrowo, nie przejadać się, dużo pić, bla, bla, bla, ale jak się zasiedzę przy komputerze, po prostu zapominam o jedzeniu. Szkoda, że pamiętałam o nim tak świetnie, przez ostatnie 27 lat..! 


   Albo, znacie to "jeszcze tylko dokończę ten rysuneczek i już wstaję na chwilę przerwy..." i mija kolejna godzina zanim oderwę wzrok od monitora. Woda na herbatę wystygła już osiem razy, obiadu nawet nie wyjęłam z czeluści torebki odkąd przekroczyłam próg biurowych drzwi a w ustach czuję smak porannej pasty do zębów. Tylko... w pracy jestem już 5 godzin! Znacie to? Pewnie jadę jeszcze na trybie nowy pracownik i stąd ta nadgorliwość ;) Ale efekt jest taki, że kiedy wychodzę z pracy skręca mnie z głodu. Zwykle jak nie zjem obiadu przez pierwsze 7 godzin mojej pracy, to w ósmej nie chce mi się tracić czasu na wyczekiwaną ucztę skoro zaraz idę do domu
    Jasne, nie powiem że mi przeszkadza te dwa kilo mniej wspominając wagę sprzed miesiąca, ale co to za życie kiedy chodzi się głodnym... Pf...

winogrona + naczosy + ser czedar z pomidorkami


   Żaden to wielki pomysł i plan wyzwolenia pracowników biurowych od pustych żołądków, ale idzie mi znacznie lepiej z tym jedzeniem w pracy, od kiedy zmobilizowałam się do szykowania sobie przekąsek. Nie mam gadżeciarskiego lancz boksa za ciężkie pieniądze, z modnych stron internetowych, ale trzy 15-częściowe zestawy pudełeczek z IKEI zawładnęły szuflady w mojej kuchni i do wyboru, no, do koloru to może nie za bardzo... Gdzieś tam, kiedyś tam, przeczytałam, że taki lunch powinien składać się z warzyw, owoców, białka, zbóż i czegoś tam, zapomniałam. W internecie roi się od pomysłów zestawów lanczowych, ale ja po prostu zapamiętałam, że muszą być te minimum cztery składniki (z tym czymś tam improwizuję) i tak wieczorem szykuję zestaw na kolejny dzień. 

ser grecki(trochę jak feta, ale smaczniejszy, kosztuje tyle samo) z olejem i chia + jabłko z cynamonem, migdałami i żurawiną + pasta z awokado z solą i pieprzem


Aromatyczny olej lniany od delikatesów Alma

   W praktyce, znacznie szybciej idzie mi zanurzyć dłoń w torbie po jednorękiego (jedną ręką pracuję, drugą jem) bohatera drugiego śniadania niż odkładać w nieskończoność długotrwały proces zjedzenia pożądanego posiłku. Takie snaki można bezzobowiązań przekąsić nawet kiedy "pożar w projekcie" ;)
   Oczywiście, mały obiad też jest miło przetrącić i na chwilę oderwać się od roboty...

falafle + brokuły + ryż brązowy


   Koniec. Dziękuję za uwagę.



8 komentarzy :

  1. No i brawo, obyś nie straciła zapału! (ja czasem tracę i wtedy biorę z domu zwykłą kanapkę z serem i jabłko). I niestety, ale nigdy nie zabieram ze sobą do pracy ciepłych posiłków, gdyż nie mam gdzie ich odgrzać (mikrofala nie wchodzi w grę)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, ja tez nie mialam gdzie podgrzac, az stracilam cierpliwosc i kupilam mikrofale za 80zl na promocji w Tesco i wstawilam do biuurowej kuchni. Teraz mam orywatna mikrofale i cieple posilki kazdego dnia ;)

      Usuń
  2. Też tak mam jak siądę przed komputerem to wstać nie mogę ;). Dlatego zawsze coś ze sobą biorę, ale przyznam się, że zwykle gotowe produkty jak surówki czy mieszanki sałat.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyglada bardzo apetycznie, a co najwazniejsze - samo zdrowie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje zestawy wyglądają niezwykle apetycznie, szczególnie jabłka z cynamonem, migdałami i żurawiną. Chętnie wypróbuję u siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj! To fajne uczucie, ze nie musisz polegać na "przekąskach" z automatu w pracy bo masz swoje smaczne, zdrowe i tańsze! ;)

      Usuń