Myślałam, że to całe świrowanie na punkcie bezglutenu to fala kolejnej mody od której zamierzam stronić, bo mnie z żytnią bułą jest dobrze. Dodam więcej, z makaronem razowym pszennym, z ciasteczkami zbożowymi i grzesznym kruasantem, też się nieźle dogaduję. Nie mam nic do ryżowych czy kukurydzianych wypieków, ale cieszyłam się z przyzwoitego wyboru produktów razowych glutenowych. (O białej, pszennej mące już dawno zapomniałam.)
No, i masz! Przyszła kolej na mnie! Wytaczając działa przeciwko chorobie tarczycy, musiałam skreślić gluten z diety. Ech, produkty razowe nie są szalenie popularne, jest nieco lepiej, świadomość rośnie, ale w pierwszym lepszym spożywczym na 10 opakowań makaronu jest jedno razowe. W moim osobistym spożywczym, po drugiej stronie ulicy, nie ma przekąsek z mąki razowej. Ale ok, damy radę, ekologiczny jest za rogiem. Ale pomyślcie, ile razy, jak często jadacie poza domem? Mnie się zdarza, od kawy z kruchym ciasteczkiem, przez szybkiego snaka do pełnego obiadu, powiedzmy, w sunie to kilka razy w tygodniu. "W tak pięknych okolicznościach przyrody..." - cytując klasyka, życie zmienia się diametralnie. W chwili kiedy uświadomiłam sobie co się zmienia, przyznam, że trochę spanikowałam.
Z doświadczenia które zdobyłam mogę podzielić się doznaniami:
mąka gryczana - jest beznadziejna, ciasto z gryczanej smakuje jak plastelina, mało tego, plastelina z grudkami! Fuj! Do tego ma dziwaczny smak!
mąka kukurydziana - nie jest najgorsza, smak jest ok, trochę się kruszy jeżeli coś pieczemy, nadaje się na naleśniki i babeczki
mąka owsiana - moja ulubiona, smaczna, ładna i świetnie się z niej gotuje i piecze! ;) Jednak owiana zawiera minimalne ilości glutenu...
mąka ryżowa - ta mąka ma potencjał, bo ma dobry smak, biały kolor, jest niczego sobie, nadaje się na naleśniki, ALE... ma dziwną konsystencję, strasznie sypką, ciężko to opisać. Po prostu bardzo się kruszy, np. chleb, babeczki itp.
Zapoznałam się nieco z dostępnymi produktami bezglutenowymi. Chleb pakowany jak na wypadek wojny, nie jest ani apetyczny, ani smaczny, ani nawet przyjemny w dotyku. Ciastka czy zestawy mąk do pieczenia są nieadekwatnie drogie do tego co można zrobić samemu. Dodatkowo, to wszystko jest jeszcze kiepsko dostępne, w dużych marketach lub sklepach ekologicznych, dlatego na wyjazdach młócę wafle ryżowe... :-/ a na co dzień piekę sama, z małymi wyjątkami ;)
Podsumowując, jest to dieta dla tych co muszą, i moim zdaniem, dla tych co mają czas i/lub pieniądze. Z całą pewnością to zdrowe rozwiązanie i nikomu nie zaszkodzi.
"Bez przesady..." pomyślałam po jakimś czasie. Żadna filozofia zamienić mąkę z jednej na drugą. Gorzej z beztroskim objadaniem się na mieście. Na palcach jednej ręki policzę ile znam miejsc w których szef kuchni myśli o Bezglutenowcach. Nowa dieta oznacza dla mnie tyle, że muszę bardziej uważać na to co jem poza domem, ale jak wiadomo, dbałość o dietę jeszcze nikomu krzywdy nie wyrządziła ;)
Z doświadczenia które zdobyłam mogę podzielić się doznaniami:
mąka gryczana - jest beznadziejna, ciasto z gryczanej smakuje jak plastelina, mało tego, plastelina z grudkami! Fuj! Do tego ma dziwaczny smak!
mąka kukurydziana - nie jest najgorsza, smak jest ok, trochę się kruszy jeżeli coś pieczemy, nadaje się na naleśniki i babeczki
mąka owsiana - moja ulubiona, smaczna, ładna i świetnie się z niej gotuje i piecze! ;) Jednak owiana zawiera minimalne ilości glutenu...
mąka ryżowa - ta mąka ma potencjał, bo ma dobry smak, biały kolor, jest niczego sobie, nadaje się na naleśniki, ALE... ma dziwną konsystencję, strasznie sypką, ciężko to opisać. Po prostu bardzo się kruszy, np. chleb, babeczki itp.
Zapoznałam się nieco z dostępnymi produktami bezglutenowymi. Chleb pakowany jak na wypadek wojny, nie jest ani apetyczny, ani smaczny, ani nawet przyjemny w dotyku. Ciastka czy zestawy mąk do pieczenia są nieadekwatnie drogie do tego co można zrobić samemu. Dodatkowo, to wszystko jest jeszcze kiepsko dostępne, w dużych marketach lub sklepach ekologicznych, dlatego na wyjazdach młócę wafle ryżowe... :-/ a na co dzień piekę sama, z małymi wyjątkami ;)
Podsumowując, jest to dieta dla tych co muszą, i moim zdaniem, dla tych co mają czas i/lub pieniądze. Z całą pewnością to zdrowe rozwiązanie i nikomu nie zaszkodzi.
Próbowałam robić naleśniki z ryzowej, ale totalnie mi nie podeszły i smaży się fatalnie. Zużyłam do pizzy (mieszałam z pszenną) i było super. :)
OdpowiedzUsuńJa już też to przechodziłam (też mam hashi), ale olałam sprawę (z resztą byłam na bezglutenowej kilka razy). Może jeszcze do tego wrócę kiedyś :) Nalesniki z ryzowej robi się super, ale na patelni nalesnikowej :)
OdpowiedzUsuń