Jak już miałam okazję wspominać, rozszerzam dietę Ignasia metodą mieszaną, czyli papkowo - beelwuową. Ze dwa posiłki łyżeczką (uczy się samodzielnie jej używać!) a resztą jak... ręką złapie ;-) Dlaczego akurat taki wariant wybrałam? Bo z całym szacunkiem dla szanownego BLW, ale moja matczyna intuicja (a z nią się nie dyskutuje) podpowiada mi, że karmienie łyżeczką we właściwym stopniu, jeszcze żadnemu dziecku nie zaszkodziło. Jednocześnie pozwala mi nieco przyśpieszyć proces karmienia, kiedy na przykład śpieszy nam się z wyjściem z domu, daje mi pewność, że Ignaś coś zjadł i oszczędza wszechobecnego bałaganu. Karmienie łyżeczką nie oznacza dla mnie podawania dziecku aksamitnie gładkiej papki, to też jedzenie kaszy, gulaszu warzywnego czy twarożku.
Jako, że instytucja Matki jest mocno nadwyrężona czasowo, zwykle gotuję jeden obiad i w odpowiednim momencie odkładam na bok 3 łyżki dla Księciunia. Dla przykładu, tę oto jaglankę z pieczarkami, pietruszką i karmelizowanymi pestkami dyni pozbawiłam ww. trzech łyżek, na etapie ugotowanej jaglanki z częścią pieczarek (przyprawioną). Obiad dla Ignasia gotowy(ha!). Dziękuję.
Jak tak teraz o tym myślę, to najpewniej Ignaś zje ten obiad łyżeczką trzymaną moją dłonią... więc coś tu się, kurna, nie zgadza...! Z tym BLW znaczy... Ale z drugiej strony, jeżeli mówimy o zasadzie gotowania, to by się sprawdzało :) Zresztą zobaczymy jutro, czy mu zasmakuje...
Mam dość podobne stanowisko (i doświadczenia na rocznym synu) w sprawie BLW :) Po prostu łyżeczka się przydaje i już :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńU nas było tylko BLW od 7 miesiąca do ok 10, ponieważ Mała piła wciąż dużo mojego mleka i miałam spokój wewnętrzny, że jak nie zje rączką dostatecznie dużo, to wypije mleczko i będzie najedzona. Od 10 do 13 miesiąca zdażało nam się karmić łyżeczką, właśnie chociażby wtedy gdy nam się spieszyło, bądź Mała miała fazę na wyrzucanie talerzyków, miseczek za burtę. No a od 13 miesiąca... je sama łyżeczką zupy,jogurty, musy itp. i... je sama widelcem obiadek. :) Kładę tylko miseczkę przed nią i sztućce i Mała zasuwa. Zawdzięczam tę sprawność (która naprawdę jest ogromna na tym etapie!) właśnie BLW i dawaniu Małej sztućców do rączki od około 10 miesiąca życia. Także każdy je swój obiad i jesteśmy teraz z czasem zawsze do przodu. :) Ja polecam ;)
OdpowiedzUsuńmam wrażenie, że to BLW to teraz taka moda. tyle pokoleń wychowalo się na łyżce i było dobrze. Ja wolę wiedzieć, że moje dziecko zjadło, a nie sie umazalo. ;) Samodzielnie je inne rzeczy.
OdpowiedzUsuńRaczej chyba karmienie łyżeczką było modą przez lata, bo za czasów naszych babć nikt nie miał czasu na ślęczenie nad maluchem z łyżeczką ;) ja uważam, że blw to właśnie ppwrót do korzeni i u nas się sprawdziło idealnie. A też okres zrzucania i bawienia się jedzeniem był, to naturalne, trzeba przeczekać :)
OdpowiedzUsuńDokładnie.
UsuńMoi chłopcy uczyli się od początku przy stole jeść łyżką czy widelcem, Dasiek ćwiczył tą technikę godzinami, a młodsi w jednej sztuczcami jedli a drugą dopychali resztę jedzenia...
OdpowiedzUsuńAlicja bez problemu wciąga taką kaszę za pomocą rączek :) Straty są już coraz mniejsze :)
OdpowiedzUsuńMój bez problemu wcina różne smakołyki jedna jaglanke musi mieć zblendowaną. Potrafi jedno ziarnko trzymać w buzi kilka minut i coś mu nie podchodzi bo więcej nie chce. Makaron i inne rzeczy wcina normalnie
OdpowiedzUsuńGdyby moja jadła tylko metoda BLW to nic by nie zjadła. Łyżka jest niezastąpiona zwłaszcza jak gdzieś wychodzimy.
OdpowiedzUsuń