czwartek, 28 maja 2015

Ogród ba balkonie

   Pamiętacie jak w zeszłym sezonie pokazywałam mój przydomowy ogródek? Wtedy jeszcze "na starym" balkonie, w sensie w starym mieszkaniu. Obecnie jestem szczęśliwą posiadaczką dwóch balkonów, jea! :P Oba z wystawą południową. Co prawda balkony są jeszcze przed remontem, ale moja warzywna rabata prezentuje się na jednym z nich... smakowicie! ;)





   W tym sezonie postawiłam na ogrodnictwo w stylu "square gardening", a schodkową konstrukcje przygotował dla mnie mąż. Od góry posadziłam: pomidorki koktajlowe x 2, dynia x 2, rzodkiewki, marchewki, sałata x 4, zioła z czego wyrosła tylko natka. 
   Choć Ignaś jest jeszcze teoretycznie za mały na rozumowanie mojej zabawy w ogrodnika, liczę, żę oswoję go (i będę to robić przez kolejne lata) z ogrodnictwem, nawet jeżeli jest ono w wersji miejskiej. Chcę żeby wiedział, że warzywa i owoce pochodzą nie "ze sklepu", ale z ziemi! ;)

piątek, 22 maja 2015

Mama w trybie "lato"

   Jak ja się cieszę, że idzie lato! ;-) To będzie świetne lato, bo wreszcie będę miała wakacje "bez zobowiązań", czyli jako bezrobotna absolwentka. Oczywiście, z takim Małym Zobowiązaniem, ale to sama radość... Mam zamiar jak najlepiej wykorzystać ten czas, sporo z niego spędzić na świeżym powietrzu, wyjechać za miasto i pozwiedzać. Czyli właściwie nic niezwykłego jak na wakacje, ale dla mnie to będzie w wersji "bardziej".


   Wakacje, lato, słońca moc i (wracający temat) wreszcie więcej wolnego (kurcze, przysięgam Wam, że kiedyś przestanę się tym tak podniecać, ale przez ostatnie 6,5 roku byłam zakładniczką Politechniki Łódzkiej i muszę to odreagować... ;)) sprawiają, że swędzą mnie ręce na widok szafy. Przy pierwszej, lepszej okazji dorwałam się do półek, wieszaków i pudeł z ciuchami i przeprowadziłam gruntowny remanent! Efekt był taki, że dwie torby ubrań poszły na serwisie aukcyjnym za 10 zł, a ja poczułam się jak nowo narodzona. (Z powodu pozbycia się ubrań?!) Można? Można! ;)


   Wszystko przejrzałam i zdecydowałam które rzeczy wracają do szafy, które na utarg, a które do kosza. Tak więc jestem posiadaczką: trzech spódnic, dwóch par spodni, dwóch koszul, ze czterech tiszerów i trzech bluzek/swetrów z długim rękawem*. No, dobra... jeszcze kilku rzeczy na wieszakach... Uwielbiam to uczucie kiedy otwieram szafę i nie muszę się długo decydować, wszystko do siebie pasuje, dużego wyboru nie mam więc biorę pierwsze lepsze i lecę dalej! ;)

 



   Mój plan  na lato to przede wszystkim jasne kolory bazowe, zwiewne tkaniny, delikatne dodatki, słomkowy kapelusz, sandałki na podwyższeniu i kolorowe paznokcie! Do tego lekki makijaż i duża doza optymizmu;) 
   O tyle o mnie.

* zestawienie nie obejmuje ubrań sezonowych pochowanych w pudłach;)

środa, 20 maja 2015

Zaproszenie na Dzień Matki

   Moje Drogie Mamy, zostałam poproszoną przez moją ulubioną kosmetyczkę Anię, o przekazanie Wam informacji o spotkaniu które niedługo się odbędzie. Swoją drogą, oczywiście wybieram się tam, więc jako uczestniczka też Wam polecam ;)
   Spotkanie nazywa się Mom Day, odbędzie się w poniedziałek 25 maja czyli w Dzień Matki, w siłowni Evergym w Łodzi. Atrakcje dla mam są przewidziane od 10:00, a co sama Ania napisała o tym wydarzeniu...

Kochani, wraz z siłownią Evergym oraz kawiarnią Hello 
mam zaszczyt zaprosić wszystkie przyszłe i obecne Mamy na Mom Day in Monday 
czyli dzień otwartych zajęć i warsztatów zarówno dla Kobiet jak i ich pociech :)
Zapraszam do dołączania do wydarzenia gdzie znajduje się cały plan Dnia Mamy. 
My o godzinie 11:00 zaprezentujemy masaż Shantala niemowląt
polecamy także warsztaty z Coatchem pt. "Bycie Mamą a efektywne planowanie 
i realizacja celów osobistych i zawodowych."


   Brzmi zachęcająco! ;) Zwłaszcza, że ja tą siłownię dobrze znam, wiecie o co chodzi... ;-) Jeżeli któraś z Was też się wybiera to do zobaczenia!

piątek, 15 maja 2015

Huśtawka

   Odpoczywam. Po studiach, od internetu, od biurka, od obowiązków też się staram, czyli jak to z małym dzieckiem na pokładzie. Ale nawet całkiem mi to nieźle idzie ;) Nadrabiam wszelkie zaległości, a w sumie lista zebrała się spora... Wiele spraw jest związanych z organizacją domu, Ignasiowych spraw, a czasem uzupełniania magazynu. Ach, tak, wydatków nie brakuje, ale ja dalej z tym minimalizmem.


   Od szaleństwa jest to dalekie, raczej wiąże się ze wspomnieniami z dzieciństwa. W progu drzwi do kuchni, trzeszczała srogo, drewniana huśtawka. Taka zwykła, byle jaka. Sznurek kilka razy wiązany, naprawiany, sztukowany. Potem wisiała w ogrodzie, na wiśni, to nawet przyjemniejsze miejsce. Liście drzewa osłaniały przed słońcem i więcej miejsca żeby się dobrze rozhuśtać. Taki banał z tą zabawką, że skusiłam się na zakup dla Ignasia. Sprawa nie była prosta, bo w pierwszym lepszym zabawkowym czy ogrodniczym są dwa rodzaje huśtawek: z plastikowym siedziskiem kubełkowym albo taka ze zjeżdżalnią i piaskownicą razem. Dobra - zamówię przez internet. Więc, teraz i Księciunio bez opamiętania rechocze w tym drewniaku na sznurkach...




   Uwiodła mnie w tej huśtawce radość którą daje Ignaśkowi, w tak prosty sposób. Cieszy mnie, że to jest coś do ruszania się i uczy go jak wiele frajdy daje właśnie ruch. Po drugie podoba mi się jej prostota wykonania, myślę, że w zasadzie gdyby tak pokombinować można by samodzielnie ją wykonać. No, i jest drewniana, a ja ponad wszytko uwielbiam ten materiał! Za każdym razem kiedy coś kupuję, wybieram właśnie drewno o ile tylko jest to możliwe. Klocki, zabawki, pojemniki, meble... ba, nawet lampę ostatnio kupiliśmy z drewna (ale to nie dla Ignasia)! ;)



   No, sami powiedzcie, czy ta pozytywka byłaby ładniejsza z plastiku? ;)

piątek, 1 maja 2015

Grecja cz. 2

   Jejku! Cały czas nie mogę nadrobić zaległości i zebrać się z tą Grecja... Sorry... ;)
    Choć wydawałoby się, że słońce dało popalić, to pogodę trafiliśmy wyjątkowo wietrzną. Może tylko jednego dnia było na tyle ciepło, że odważyłam się wyjść z pokoju w koszulce na ramiączka. W pozostałe dni urywało głowy. Dlatego może dziwić, że w taką lampę chodziliśmy ciepło ubrani ;)




   Zamoczenia stóp w morzu nie mogliśmy sobie odmówić, ale wierzcie mi, że miałam ochotę zakładać ciepłe, grube skarpety jak tylko wyszłam na suchy ląd. Co za skaranie z tą pogodą... Jak wróciliśmy do Polski, to było chyba cieplej niż tam ;)



   Choć dla mnie wyjazd okazał się wypaść tuż przed moją obroną, cieszę się, że pojechaliśmy i mogłam jeszcze na chwilę odpocząć przed egzaminem zamiast siedzieć w domu i czekać... Nauczyć się i tak zdążyłam a zmiana miejsca przewietrzyła mi umysł!