niedziela, 29 czerwca 2014

Zawieszenie broni

  
 Ciężko mi o tym pisać, bo porażka jest zawsze trudna, ale TA porażka jest dla mnie wyjątkowo trudna. Potrzebuję trochę czasu, żeby móc mówić o tym bez tak dużych emocji jakie teraz we mnie szaleją. Więc wybaczcie za tą wstrzemięźliwość w relacji, ale... przestałam karmić piersią.

piątek, 20 czerwca 2014

Pani, no i co z tym karmieniem?

    A no, to, że nie odpuszczam i dalej próbuję przestawiać Ignasia na pierś. Może trochę, a nawet bardzo, naiwnie ale jednak... Słyszałam już dziesiątki razy, że teraz to i tak nic z tego nie wyjdzie, bo już jest za duży. Słyszałam również, że jeżeli nie wyrzucę butelki w tej właśnie minucie do kosza, to też nic z tego nie będzie. A ja brnę w to dalej! ;) Co więcej, już bez nadziei, nie analizując procentowej szansy na sukces. Po prostu robię to i będę robić jak długo mam pokarm, bo każdy łyk który Ignaś wypije - liczy się!


   Wiatru w żagle dodało mi wsparcie Magdy Karpieni, znanej z artykułów na Dziecisawazne.pl, ta liderka międzynarodowej fundacji La Leche Ligue, jest również z Łodzi, więc miałam okazję osobiście się spotkać (i dalej zamierzam na spotkaniach LLL!). Moje dotychczasowe doświadczenie z doradczyniami laktacyjnymi to był pikuś i teraz widzę, jak ograniczone manewry proponowały. Skupiamy się teraz na bliskości, kontakcie, nie tylko na technice. Teraz to przestawianie na pierś o jakim nie miałam pojęcia.
   O ile przez długi czas było bez większych zmian, o tyle w ostatnich dniach dopadł nas kryzys, a nawet dwa... :/ Zaczęło się od tego że Ignacy z karmienia na karmienie przestał współpracować, ale tak na maksa. Nie było mowy, żeby nawet na chwileczkę possał. Jak tylko wyjmowałam pierś, wpadał w szał, odwracał główkę, odpychał się rączkami, krzyczał i ostatecznie płakał. Za winnego sytuację obarczam skok rozwojowy. Zrobiło się całkiem poważnie, bo ten stan trwał prawie 3 doby, aż w końcu przystawił się coraz częściej i zaczął znowu ssać przed każdym karmieniem. Przez te kilka dni ratowałam laktację laktatorem i byłam spokojna, że pokarmu jest tyle co zawsze. Nie spodziewałam się, że sygnał do mózgu dotrze z opóźnionym zapłonem... Po kolejnych 2-3 dniach ilość mleka drastycznie spadła. Piersi są miękkie, od porodu nie pamiętam, żeby były miękkie poza chwilą zaraz po karmieniu, a teraz są takie cały czas. Nawet ręczne odciągnięcie skutkuje kilkoma kroplami, nie nadążają z napełnieniem co karmienie. Masakra.
   Teraz to już kompletnie nie wiem co o tym myśleć, ale tak jak napisałam na początku, staram się nie analizować. Robię wszystko co mogę, dopóki jest mleko, nawet troszeczkę to jest nadzieja.
   Za radą Magdy, spróbuję rozkręcić laktację z SNS. Myślę o tym jak o ostatniej desce ratunku, ale może są jeszcze inne sposoby o których nie słyszałam.
   Gramy dalej...



poniedziałek, 16 czerwca 2014

Kącik do spania

   To niewątpliwie najistotniejsze miejsce w życiu dziecka przez pierwszych kilka miesięcy, a nawet później. Niemowlę spędza w nich chyba połowę doby. Zależało mi żeby ten kącik był wyjątkowo dobrze zorganizowany, tak, żeby korzystanie z niego było wygodne i przyjemne. Oczywiście chciałam, żeby było też ładnie i choć mam kilka drobnych zastrzeżeń, jestem z niego zadowolona:)


Łóżeczko stoi dosunięte dłuższym bokiem do ściany. Z jednej strony znajduje się nasze łóżko, kiedy karminy lub bawimy się, wygodnie jest na nim usiąść. Pod łóżkiem stoi waga.


Dopóki Ignaś jest mały i nie przemieszcza się w łóżeczku, najbardziej potrzebne rzeczy do przewijania leżą w łóżeczku pod przewijakiem.


Kiedy bierzemy się do przewinięcia, przesuwamy go i mamy cały asortyment pod ręką. Na przewijaku leży dotykowa lampka na baterie. Jest mała ale daje dużo światła, w nocy to fantastyczna sprawa.


Jak na razie Ignaś zajmuje tyle miejsca w łóżeczku, że przewijak leży na nim cały czas. Ale myślę, że to kwestia może 1-2 miesięcy kiedy będzie trzeba go przestawiać.


Układamy Ignasia, zgodnie z zaleceniami, na dwie strony. Łóżeczko jest wypełnione grzechotkami i zabawkami które dostał jeszcze w prezencie narodzinowym:)


Dla bezpieczeństwa podkładam mu tetrową lub flanelową pieluszkę pod główkę. Nie muszę zmieniać całej pościeli jeżeli mu się uleje.


Wersja, dla Ignasia który jest już duży i sięga po przedmioty w łóżeczku. Przyczepione kieszonki mieszczą śliniaczki (1), papierowe wkłady do pieluszek (2), otulacze (3). Obok stoją pojemniki, docelowo zamierzam ten postawić trzy te małe z klapą. Odpowiednio na: zużyte pieluszki (4), brudne ubranka (5) i kosz na śmieci. Na puedłku leżą mokre i such e chusteczki i czyste wkłady do pieluszek. Obok leży torba do wózka i  chusta (8).


Jeżeli jest ciepło na tylnej ściance łóżeczka przewieszam letni kocyk i tetrę na nagłą potrzebę;)
   Za około dwa miesiące przeprowadzamy się, więc na nowo czeka mnie urządzanie takiego kącika.

   U Was podobnie to wygląda? :)

sobota, 14 czerwca 2014

Matka też... ogrodnik! ;)

   Niby nie zasadzę warzyw dla dziecka? :> I ziół rozmaitych? Może owoców też nie zasadzę...? A właśnie, że zasadzę! :D Uwielbiam rośliny, pielęgnowanie ich, przesadzanie, wysiewanie, zbieranie plonów;) Te kilka sztuk marchewki, pietruszki, pomidorów czy malin jestem w stanie sama wyhodować dla Ignasia. Tak na serio, to bardziej moja zabawa niż realne wspieranie zapasów naszej kuchni. A jak mówią grunt to dobra zabawa! ;) 


Rozszyfrowanie:


   Wy również macie w sobie zmysł ogrodnika? Jestem bardzo ciekawa domowych ogródków! Domowych czytaj również tych na balkonach, parapetach czy gdziekolwiek w domu można coś zasiać. Jeżeli tak, proszę podeślijcie mi zdjęcie! :) Jak nie będziecie mieć nic przeciwko pokażę je na blogu!
   Co prawda szału u mnie jeszcze nie ma z tym sadzonkami. W zeszłym roku miałam poziomki, rozmaryn, oregano, miętę. Po wakacjach przeprowadzamy się i będę miała do dyspozycji wspólny ogródek, ale z pewnością będę kontynuować ogrodnictwo indoor'owe i balkonowe:)
   W tym roku muszę się pośpieszyć i planuję jeszcze maliny albo poziomki, pietruszkę, szczypiorek, rozmaryn, może coś jeszcze...

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Kiedy pierwszy posiłek?

   Ignaś skończył cztery miesiące i według różnych ekspertów, porad i artykułów powinien przystąpić do pierwszego posiłku. Producenci żywności dla najmłodszych zachęcają nas żeby nie zwlekać, wszak to idealny moment na wprowadzenie tartych warzyw, owoców i kaszek... Mnie jednak te slogany nie do końca przekonują i szukam niezależnych źródeł informacji na temat żywienia niemowląt.







   Informacje które znalazłam wydają mi się bardzo rzetelne i kupuję to. Według tych wytycznych zamierzam zacząć wprowadzanie posiłków Ignasiowi, jeżeli i Wy jesteście ciekawe, zachęcam do przeczytania:

 Kiedy?
  • Przede wszystkim, dla niemowląt karmionych piersią, pokarm mamy jest absolutnie wystarczający i zaspokajający wszystkie potrzeby, pragnienia i jedzenia. Tej grupie dzieci można podać pierwszy inny posiłek nawet w 6, 8 albo 12 miesiącu życia. Sama znam takie dzieci... Kompromisem zalecanym również przez niezależne źródła jest wiek ok. sześciu miesięcy.
  • Jeżeli chcemy jednak, wcześniej wprowadzać pokarmy inne niż mleko, idealnym momentem będzie zdobycie przez dziecko, umiejętności... siedzenia!
Co?
  • Podstawowym posiłkiem nadal przez następne miesiące będzie mleko. Jeżeli jest możliwość to niech to będzie dalej mleko matki. Pozostałe, nowe dania są uzupełniające.
  • Pierwszym daniem powinien być kleik, ryżowy albo kukurydziany. Ważne żeby nie zawierał cukru! Żadna kaszka bananowa, brzoskwiniowa czy malinowa. W składzie powinna być tylko mąka ryżowa/kukurydziana.
  • Wprowadzanie następnych produktów powinno zacząć się od podawania warzyw, a dopiero potem owoców. Chodzi o przyzwyczajanie dzieci do wytrawnych smaków, słodkie będzie o wiele łatwiej podać.
  • Należy podawać pojedyncze warzywa/owoce przez kilka dni w bardzo małych porcjach. Chodzi o wyłapanie ewentualnej alergii.
Ile?
  • Należy wprowadzać pokarmy w ilości 2-3 łyżeczki na jedno podejście. Zmiana posiłku to dla dziecka ogromna nowość, nic więc dziwnego, że potrzeba na to czasu i cierpliwości. 
  • Nie ma co się martwić czy wpychać na siłę. Słoiczkowa porcja jest dla tych zaawansowanych. Można przygotować ugotowane 2-3 marchewki, zmiksować je i podzielić na porcje na tacce do robienia kostek lodu. Takie kosteczki można zamrozić (choć oczywiście lepsze będzie świeże!), a pierwsze kilka porcji ta wielkość będzie w zupełności wystarczająca.
   W kwestii wprowadzania to chyba na razie wystarczy. W końcu mówimy o początkach tej żywieniowej przygody;) Warto wiedzieć kiedy, co i w jakich ilościach, i na te pytania znalazłam odpowiedzi.
  Generalnie, jestem nastawiona bardzo pozytywnie do metody BLW i zamierzam z niej korzystać wprowadzając posiłki. Ale nie chcę się śpieszyć, dziecko najlepiej wie kiedy jest odpowiedni moment na nowe produkty i sygnalizuje o tym. 
   Temat jest bardzo wciągający, niby wiele informacji spływa dla nas z broszur, reklam czy od lekarzy, przyjaciół i rodziny. Jednak nie zawsze te mainstream'owe metody są najlepszymi, warto poszukać niego głębiej, do czego zachęcam Was, Matki... ;) 

wtorek, 3 czerwca 2014

Cztery miesiące

   ... to nie byle co! Ignacy, jak powiedział neurolog, nie posiada już znamion wcześniactwa:) Jego rozwój jest na etapie prawdziwie czteromiesięcznego niemowlaka. W czwartym miesiącu jego życia dostrzegamy wyraźne kumanie:) Wymaga teraz o wiele więcej uwagi, ale bardzo nas cieszy, że wchodzi z nami w interakcję. 


   Ignacy kończąc czwarty miesiąc, powinien mieć dopiero dwa i pół miesiąca. Waga naszego Maluszka wynosi ok. 6 kg, a wzrost ok. 63 cm. Już od jakiegoś czasu zaczął nosić ubranka w rozmiarze 68, ale dalej pasują na niego jeszcze te 62.
   Księciunio jada mniej więcej co 2,5 - 3 godziny, za każdym razem zaczyna posiłek od opróżnienia piersi. Kiedy staje się nerwowy, zaczyna się szarpać i płakać, a z piersi nic już nie leci, dostaje jeszcze MM i wypija ok. 120 ml. Ciężko mi powiedzieć ile w sumie jada na jeden posiłek. Mleko dostaje bez zmian HiPP Bio Combiotik.
   Weszliśmy na kolejny poziom przestawiania na pierś, od ok. dwóch tygodni wróciliśmy do kangurowania. Staram się żeby kontakt fizyczny był naszym stałym rytuałem, częściej noszę go w chuście, dużo się przytulany. Mam wielką nadzieję, że jeszcze coś wykrzeszę z tego karmienia. Głównym problemem jest teraz mała ilość pokarmu. Choć słyszałam już setki, jak nie tysiące razy, że matka ma tyle pokarmu ile potrzeba, to raczej za pewniak bym tego nie brała. Ja od porodu robię co mogę żeby pobudzić laktację a jest jak jest. Ale nie poddaję się! Jak się okazało nie wszystko stracone! 
   W kwestii pieluszek również nic się nie zmieniło. Używamy wielorazówek w rozmiarze S, nie stosujemy przy tym kremów na odparzenia.
   Nie ominęło nas przeziębienie. Tak - nas - bo mnie również. Śmiem twierdzić, że to ja byłam zarażającą. Ja przeszłam zapalenie gardła a Ignaś niemożliwy katar. Ratowaliśmy się na różne sposoby, ale jak się domyślacie, ani dla niemowlaka ani dla karmiącej, nie ma jakiś fantastycznych leków i eliksirów...
   Ignaś ma już za sobą ze dwa (tak mi się wydaje) skoki rozwojowe które za każdym razem przyniosły nowe umiejętności. Od jakiegoś czasu regularnie się uśmiecha, zwłaszcza nad ranem jest bardzo wesoły kiedy się budzi. Często chichoty towarzyszą zmianie pieluszki, próbom siadania albo kiedy go masujemy i bawimy się z nim. Synek bardzo nam się rozgadał, gaworzy jak nakręcony! Gagi, gugi, gogogi oraz inne gruchanie umila nam prawie całe dnia:) Nadzwyczaj rozczula mnie kiedy zaczyna na to guganie odpowiadać. Takie rozmowy trwają zwykle kilka minut, aż się znudzi, ale to fantastyczne! ;)  Księciunio powoli i cierpliwie rozwija umiejętności wywijawcze, czyli rączki poszły w ruch. Można go przyłapać nie tylko na piąstkach w buzi, ale i moim palcu, pieluszce (tetra) czy zabawce wciąganej do małej paszczy.
   Jednym zdaniem: mamy ubaw po pachy! ;)